Rozmowa Krzysztofem Głowackim, mistrzem świata w boksie zawodowym
URODZONY w Wałczu pięściarz Krzysztof Głowacki został w tym roku, po dramatycznej walce z Niemcem Marco Huckiem, zawodowym mistrzem świata organizacji WBO w wadze junior ciężkiej. Wcześniej był młodzieżowym mistrzem Polski oraz medalistą mistrzostw Polski seniorów w kategorii superciężkiej.
Docenili go Czytelnicy „Kuriera Szczecińskiego", bo w naszym plebiscycie na najlepszego sportowca województwa zajął II miejsce. Trochę trudno było nam się skontaktować, bo w Wałczu bywa od święta, a Szczecin odwiedza sporadycznie, ale udało nam się w końcu sympatycznie porozmawiać.
- Czy zaprezentuje się pan kiedyś przed polską widownią?
- Chciałbym, żeby tak się stało, a najlepiej w Szczecinie, gdzie toczyłem swoje pierwsze amatorskie walki. Jest tam teraz odpowiednia hala widowiskowo-sportowa Azoty Arena i chciałbym w niej stoczyć jeden z pojedynków w obronie pasa mistrzowskiego. Myślę, że jest na to szansa i może nawet już niedługo.
- Jakie były początki przygody ze sportem?
- Rozpoczynałem od kajakarstwa, aikido i karate, ale te dwie ostatnie wschodnie sztuki walki mi nie odpowiadały, bo były bezkontaktowe. A ja miałem na co dzień potyczki ze starszym bratem, który mnie tłukł. Drugim bokserskim impulsem okazała się jedna z walk Mike Tysona, którą miałem szczęście oglądać. Od tej chwili zafascynował mnie ten mistrz boksu. Fanatycznie zacząłem zbierać filmy z jego walk, a nawet treningów. Postanowiłem więc poszukać sekcji pięściarskiej i okazało się, że jest taka w Orle Wałcz. Od razu skierowałem tam swoje kroki i troskliwie zaopiekował się mną trener Henryk Staś, którego stale wspominam, a w tej krótkiej rozmowie mówię już o nim po raz drugi... ©℗ (mij)
Zobacz, jak Krzysztof Głowacki rozprawiał się z Marco Huckiem:
Cały wywiad czytaj w poniedziałkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.