- Ulubioną wielkanocną tradycją jest stukanie się jajkami. A gdyby nie kontuzja, na pewno w święta bym trenował - powiedział były mistrz świata federacji WBO w bokserskiej wadze junior ciężkiej Krzysztof Głowacki pochodzący z Wałcza.
30-letni Głowacki, zawodnik Babilon Promotion i Sferis KnockOut Promotions, to ostatni - jak dotychczas - polski czempion w zawodowym pięściarstwie. We wrześniu 2016 roku stracił pas mistrzowski po przegranej walce z Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem.
- Wcale nie uważam Usyka za najlepszego zawodnika w kategorii junior ciężkiej, ale ze zrozumiałych względów najbardziej zależy mi na pojedynku właśnie z nim. Cieszę się, że wygrywa walki w obronie tytułu i mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do naszego rewanżu - stwierdził.
Kłopoty z kolanem
Bokser z Wałcza niedawno miał kłopoty z lewym kolanem, które wykluczyły go z gali 22 kwietnia w Arenie Legionowo. To miał być jego pierwszy występ po siedmiomiesięcznej przerwie; nie brakowało też innych problemów zdrowotnych.
- Gdyby nie kontuzja, na pewno Wielkanoc nie obyłaby się bez treningu. Nie przypominam sobie świąt, podczas których w ogóle bym nie ćwiczył. A już najbardziej wszystkich zadziwiłem, kiedy 1 stycznia 2015 roku o 9 rano biegałem sprinty po okiem trenera Pawła Gassera. Po nocy sylwestrowej ludzie jeszcze spali, a my już zasuwaliśmy. To było tuż przed pojedynkiem z Albańczykiem Nurim Seferim - poinformował.
Do piątku Głowacki trenował w Warszawie, a Wielkanoc tradycyjnie spędzi w rodzinnych stronach w Wałczu.
- Ulubioną wielkanocną tradycją jest stukanie się jajkami. Ja to nazywam bitwą na jajka, bo które mocniejsze wówczas wygrywa - wspomniał.
Powrót w poniedziałek
W świąteczny poniedziałek pięściarz wraca do Warszawy i wznawia treningi.
- Pierwsza diagnoza lekarska wskazywała na pękniętą łękotkę. Na szczęście uraz nie okazał się tak groźny, dlatego szybko mogłem wrócić do pracy. Na razie sporo siłowni i rowerku, a za kilka dni normalnie będę ćwiczył na nogach. I znów biegi, interwały itd. - powiedział.
22 kwietnia Głowacki (rekord 26-1) miał walczyć z Namibijczykiem Vikapitą Meroro (28-6). Polak wróci na ring albo 20 maja w Poznaniu, albo 24 czerwca w Gdańsku.
- Kibice wkrótce poznają datę mojego kolejnego pojedynku. Na pewno rywalem nie będzie Meroro, tylko ktoś leworęczny. Muszę wygrać i będziemy myśleć, co dalej.