Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Boks. Głowacki nie pamiętał liczenia

Data publikacji: 16 sierpnia 2015 r. 09:12
Ostatnia aktualizacja: 12 grudnia 2015 r. 14:15
Boks. Głowacki nie pamiętał liczenia
 

29 – letni Krzysztof Głowacki został bokserskim mistrzem świata. To trzeci polski pięściarz, który wywalczył mistrzowski pas. Głowacki urodził się i wychował w Wałczu. W tym mieście się wychował, w miejscowym Orle, a następnie Bukowinie Wałcz stawiał pierwsze pięściarskie kroki. W Wałczu cały czas mieszka jego rodzina: żona i córka. Mąż z uwagi na liczne zgrupowania od dłuższego czasu jest w swoim rodzinnym Wałczu jedynie gościem.

- Kompletnie zaskoczył pan broniącego tytułu Niemca Hucka. Już w pierwszej rundzie rywal został „naruszony".

- Tak, zaraz na początku walki zapachniało sensacją, Huck był „podłączony", ale zabrakło mi czasu. Miało to miejsce tuż przed gongiem na przerwę, dlatego nie zdążyłem nic więcej zrobić.

- Mijały kolejne rundy, walczył pan znakomicie, ale w szóstym starciu po ciosie Hucka znalazł się pan na deskach. Marzenia o tytule mogły prysnąć jak bańka mydlana.

- Muszę przyznać, że w ogóle nie pamiętam, że... byłem liczony przez sędziego. Huckowi wyszedł fajny sierpowy, a ja nie zauważyłem tego uderzenia. Byłem bardzo oszołomiony, patrzę, a tu Niemiec idzie na mnie. Cóż miałem robić, zawsze najlepszą obroną jest atak, dlatego w ten sposób wyszedłem z opresji.

- Od upadku na ring do liczenia przez Davida Fieldsa minęło kilkanaście sekund. Pustka w głowie?

- Nie wiem co się ze mną działo, w głowie mi szumiało, nogi miałem jak z waty. Gdzieś mi ta część walki się „urwała".

- Ale to nie było koniec problemów, bo w pewnym momencie zatrzymał się pan i złapał za oko. Huck próbował to wykorzystać.

- Wcześniej wsadził mi kciuk w oko, stąd ten kłopot. To było w siódmej rundzie. Zrobiło mi się ciemno, całą tę rundę nie widziałem na jedno oko. On wtedy ruszył i mogło się źle skończyć. Wiem, że muszę unikać takich sytuacji, zresztą jest jeszcze więcej rzeczy do poprawy.

- Bardzo pan krytyczny wobec siebie, a tymczasem to pan przywiezie w niedzielę pas czempiona WBO do Polski.

- Oczywiście bardzo się cieszę ze zwycięstwa, z tytułu, ale mam świadomość błędów, które popełniłem. Czeka mnie wiele pracy nad ich wyeliminowaniem. Miałem uderzać na górę i na korpus, a bywało tak, że jedną rundę biłem tylko na dół.

- Wiedział pan, że przegrywa na punkty?

- Punktacji nie znałem, ale czułem, że to Huck prowadzi na kartach sędziów. Wiedziałem, że muszę go znokautować, aby wygrać. Po 10. rundzie powiedziałem trenerowi Fiodorowi Łapinowi, że tak zrobię, wygram przed czasem. Założyłem sobie, że w ostatnim starciu będę uderzał bez przerwy przez trzy minuty.

- Ale wszystko skończyło się w przedostatniej, 11. rundzie, która przejdzie do historii zawodowego pięściarstwa.

- Udało się szybciej znokautować Hucka i nie musiałem realizować planu. Jestem bardzo szczęśliwy.

- Z kim chciałbym się pan spotkać w obronie tytułu?

- O tym będą decydować promotorzy i trener. Wiem, że jest wielu wojowników na świecie, którym będę musiał udowodnić, że jestem czempionem. Ale dla nie ma różnicy, z każdym mogę boksować, np. Rosjanami Drozdem, Lebiediewem. A w przyszłości mam nadzieję, że spotkam się też, choć nie w walce, z legendą boksu Mike'em Tysonem. To takie inne marzenie.

- Udowodnił pan, że jest świetnym pięściarzem. Wcześniej wiele osób stawiało jednak na mającego ogromne doświadczenie i sukcesy Hucka.

- Bardzo ciężko trenowałem, ale wiele pomógł mi również trener Łapin, który mnie odpowiednio nastawił, także już po tym nokdaunie. Pokazałem też, że jestem wytrzymały. Po walce byłem w szpitalu na badaniach i wszystko jest w porządku. Za tydzień nie będzie śladu po jakichkolwiek otarciach czy obiciach.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA