Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Między normą a obłędem

Data publikacji: 05 maja 2016 r. 13:52
Ostatnia aktualizacja: 25 sierpnia 2019 r. 18:42
Między normą a obłędem
Jerzy Pobocha – prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej Fot. Dariusz Gorajski  

Rozmowa z dr. Jerzym Pobochą, psychiatrą, prezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej

– Czy zupełnie zdrowy psychicznie człowiek może trafić do zamkniętego szpitala psychiatrycznego na przymusowe leczenie?
– Przy aktualnie obowiązujących przepisach może tam trafić osoba zupełnie zdrowa. Podobnie jak do więzienia trafiają czasem ludzie zupełnie niewinni. Wystarczy dwóch „dobrych” świadków. Spektakularnych przykładów takich pomyłek jest wiele. Możliwe jest to na przykład, jeśli umówi się kilka osób. Może to spowodować przesadny opis stanu psychicznego danej osoby, że na przykład stanowił zagrożenie, biegając z nożem. Wzywa się pogotowie z asystą policji. Lekarz, jeśli uzna, że dany człowiek wykazuje zaburzenia psychiczne, co nie jest takie trudne, to ląduje w szpitalu. Oto jeden z przykładów: mąż poprosił lekarkę psychiatrę na wizytę domową do żony, która jego zdaniem wykazywała zaburzenia. Lekarka zamówiła karetkę. Kobieta rzeczywiście zachowywała się niepokojąco. Razem z mężem oboje tę kobietę obezwładnili. Jednak w szpitalu lekarz uznał, że pacjentka nie ma zburzeń psychicznych niebezpiecznych i po 48 godzinach zwolniono ją do domu. Sprawa trafiła do rzecznika odpowiedzialności zawodowej i do prokuratury. Została zresztą umorzona.

– Są jednak i takie przypadki, kiedy do szpitala na oddział zamknięty naprawdę chorzy nie trafiają…
– To będzie drastyczny przykład sprzed kilkunastu lat ze Szczecina. Pewien student uniwersytetu zamieszkiwał z matką i jej dwiema siostrami na jednym z osiedli. Student ów przerwał studia, dziwnie się zachowywał. Nie chciał iść do psychiatry, co jest w takich przypadkach typowe. Matka poprosiła więc psychiatrę na wizytę domową. Ale student odmówił badania. Psychiatra poprzestał na tym. Trzy tygodnie później ten młody człowiek zabił swoją matkę i jej dwie siostry, a sam wyskoczył przez okno. Ku własnemu zaskoczeniu przeżył i trafił do szpitala. Uznano go za niepoczytalnego. W szpitalu maksymalnego zabezpieczenia przebywa już 15 lat.

– To szpitale między innymi dla osób niepoczytalnych, które dopuściły się ciężkich przestępstw…
– Tu warto dodać, że mamy w Polsce trzy takie regionalne ośrodki psychiatrii sądowej: w Gostyninie, Starogardzie Gdańskim i Branicach. Szpital maksymalnego zabezpieczenia wyposażony jest w pełny monitoring, otoczony jest 6-metrowym murem, niemal wszędzie są kraty. W ciągu sześciu lat ich funkcjonowania jeszcze nikt z nich nie uciekł…

– Te lekarskie pomyłki mają wymierne konsekwencje dla konkretnych ludzi…
– W Polsce lekarze zbyt pochopnie stwierdzają u pacjentów „zaburzenia urojeniowe”. Przypadki takie jak ten, kiedy leczy się mężczyznę 15 lat na schizofrenię, której nie miał, nie są wcale rzadkie. Moim zdaniem lekarze dość często mylą zaburzenia urojeniopodobne z prawdziwymi zaburzeniami urojeniowymi. Ale to niejedyne mylne tropy. Są też przecież zwykłe pomyłki, idee nadwartościowe, przejawy wiary czy fantazje urojeniopodobne. Psychiatria w tym zakresie stosuje metody XIX-wieczne. Wszystko zależy od oceny konkretnego lekarza. Tę metodę nazwałbym metodą szacunkowo-intuicyjną, która jest zawodna.

– Trudno też nie zauważyć rozbieżności w ocenie stanu zdrowia psychicznego różnych lekarzy czy zespołów…
– Przykładem może być sprawa Breivika. Mam dwie opinie na jego temat. Pierwsza licząca 220 stron mówi o schizofrenii paranoidalnej, druga, która ma tylko 180 stron, stwierdza jedynie zaburzenia narcystyczne, fanatyzm, patologiczne kłamstwa. To opinie wydane przez dwa różne zespoły biegłych. W latach 70. uważano, że ludzie z zaburzeniami psychicznymi to około 15 procent populacji. Obecnie w USA mówi się o 25-30 procentach. W Polsce na depresję cierpi około 10 procent ludzi. Tu warto dodać, że jedna osoba może mieć kilka zaburzeń.

– Skąd nagle taki wzrost zachorowań?
– Decyduje o tym często tempo życia, a nawet czynniki ekologiczne, takie jak zanieczyszczenie środowiska. Tym ostatnim czynnikiem zajmowali się między innymi Amerykanie. Zastanawiali się, dlaczego w rejonie Rostowa nad Donem stwierdzono najwięcej przypadków wielokrotnych morderców. Okazało się, że najprawdopodobniej wpływ na to ma między innymi zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Otóż w tym rejonie jest bardzo wysokie stężenie związków metali ciężkich i ropopochodnych. Do tego dochodzą jeszcze skutki nadużywania alkoholu…

– Może wzrost zachorowań, a przynajmniej statystycznie rzecz ujmując, bierze się z nadużywania kategorii takich choćby jak „zaburzenia urojeniowe”?
– Przykładem może być tu Breivik. Jako że stwierdził on, iż „zna myśli innych ludzi”, jeden z badających go zespołów bezrefleksyjnie uznał tę wypowiedź za przejaw zaburzeń urojeniowych. Jednak drugi zespół lekarzy dociekał, dlaczego on tak sądzi. Okazało się, że Breivik pracował kiedyś w telemarketingu, gdzie telemarketer musi się wykazać umiejętnością odczytywania oczekiwań, a nawet myśli (w pewnym zakresie) klienta. Generalnie ciągle można mówić, że granica między normą a chorobą jest płynna. W trudnych sytuacjach każdy zresztą człowiek może zachować się jak osoba zaburzona. Choroby psychiczne jednak mącą rozum i budzą lęk.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Roman K. CIEPLIŃSKI

Fot. Dariusz Gorajski

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Małgorzata
2016-06-29 00:28:23
no i są jeszcze implanty ,które wywołują głosy(v2k)a o których pan doktor wie ,ale już nie powie ........... bo i po co lepiej testować w psychiatrykach nowe technologie militarne...
o
2016-06-01 12:18:27
oo
marxi
2016-05-06 09:50:05
Między normą a obłędem bywa jeszcze miejsce dla tych z 'psychuszki"-czyli oddziałów psychiatrycznych przeznaczonych na "leczenie" ludzi ,którzy podpadli władzy?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA