Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Mamy dobre warunki kształcenia

Data publikacji: 27 stycznia 2017 r. 15:39
Ostatnia aktualizacja: 25 sierpnia 2019 r. 18:43
Mamy dobre warunki kształcenia
 

Rozmowa z prof. Mariuszem Lipskim, kierownikiem Zakładu Stomatologii Zachowawczej Przedklinicznej i Endodoncji Przedklinicznej Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie

– Pana mentorem był zmarły w ubiegłym roku prof. Zbigniew Jańczuk, jedna z ważniejszych postaci w historii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. W jaki sposób na pana wpłynął?

– Przede wszystkim dał mi ogromną szansę rozwoju w tej dyscyplinie naukowej, zresztą zwykł często tak mawiać do swoich współpracowników: „Panie kolego, jest coś do zrobienia, dam panu szansę”. Pomimo że był moim szefem tylko cztery lata, to nauczył mnie bardzo wiele, głównie jak należy pracować naukowo. Bardzo mu jestem za to wdzięczny. Myślę, że chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że prof. Jańczuk był najznakomitszą postacią polskiej stomatologii po drugiej wojnie światowej. Głównie dzięki niemu szczecińska czy nawet polska stomatologia jest w tym miejscu, w którym teraz jest. A gdy rozmawiamy o wielkich osobowościach, to koniecznie należy wspomnieć o prof. Sylwestrze Kowaliku, wybitnym chirurgu szczękowo-twarzowym, który również odszedł od nas w ubiegłym roku. Tak więc miniony rok nie był dla nas w tym względzie łaskawy.

– A jaka jest pana specjalizacja?

– Jestem specjalistą stomatologii zachowawczej, a szczególnie interesuję się endodoncją, czyli leczeniem kanałowym zębów. W dziedzinie tej nastąpił w ostatnich latach przeogromny postęp. Metody ręczne opracowania kanałów zostały zastąpione metodami maszynowymi, a do wypełniania ich światła wprowadzono uplastycznioną cieplnie gutaperkę. Rozwinęła się diagnostyka – do stomatologii wprowadzono tomografię komputerową. Wiele procedur leczniczych uważanych do niedawna za niemożliwe do wykonania są dziś standardem. Tego nauczamy w naszej uczelni, również i w zakładzie przeze mnie kierowanym, gdzie studenci stawiają pierwsze kroki w stomatologii. Na plastikowych zębach uczą się opracowywać i wypełniać ubytki czy też opracowują kanały, by je następnie wypełnić. Gdy osiągną odpowiednie umiejętności, wtedy przystępują już do leczenia pacjentów.

– Zajmuje się pan także rekonstrukcją stomatologiczną. Jaki był najtrudniejszy przypadek, z którym musiał się pan zmierzyć?

– Każdy przypadek jest indywidualny. Najczęściej trudne przypadki to te trudne diagnostycznie, kiedy na początku nie wiadomo, co jest przyczyną dolegliwości. Ale właśnie dzięki nowoczesnemu sprzętowi możemy postawić diagnozę. Oczywiście zawsze podstawą jest badanie pacjenta i odpowiednia wiedza.

– Polacy bardziej dbają o swoje zęby niż przed laty?

– Świadomość się zmieniła. Oczywiście jest to związane z marketingiem past do zębów czy szczoteczek, ale ma to ogromny plus, bo stymuluje to ludzi do dbania o własne uzębienie. Coraz więcej osób rozumie, że wiele od tego zależy. Osoby z atrakcyjnym uśmiechem mają większe szanse na sukces zawodowy i osobisty. Niestety daleko nam jeszcze, aby mówić o znacznym postępie. Wciąż jesteśmy w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o odsetek osób, w tym dzieci z próchnicą. Jest więc jeszcze dużo do zrobienia.

– Pełnił pan funkcję dziekana Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego. Co było najistotniejsze na tym etapie pana kariery?

– Poznałem bardzo wiele osób w Polsce, nawiązując z nimi dobre relacje. Wymiana doświadczeń, wspólne szukanie rozwiązań, dzielenie się sukcesami i porażkami, to niezwykle pomagało w pełnieniu tej funkcji.

– Czekając na pana, poznałem dentystkę, która przyjechała studiować tu aż z Kielc, i tu pozostała. Takie przypadki na szczecińskich uczelniach to rzadkość.

– Wśród lekarzy praktyków w Polsce jest powszechna opinia, że w Szczecinie rzeczywiście można się nauczyć stomatologii. Myślę, że to dzięki temu, iż bardzo dbamy o praktyczne przygotowanie naszych absolwentów. W naszej uczelni każdy student dysponuje własnym stanowiskiem pracy, w innych często z powodu braków sprzętowych czy lokalowych bywa tak, że do jednego stanowiska jest dwóch, trzech,  a nawet więcej studentów.

– O jedno miejsce na stomatologii w Szczecinie konkuruje kilkunastu maturzystów. Jest pan usatysfakcjonowany naborem?

 – Jeśli chodzi o medycynę i stomatologię, to myślę, że jeszcze długo młodzież chętnie będzie wybierała te kierunki. Sam zawód jest dość interesujący, no i prestiżowy. Jeśli chodzi o nas, mamy dobre warunki kształcenia, to przyciąga studentów. Znacząca ich część to osoby spoza Szczecina. Większość z nich zostaje tutaj, część wraca do siebie, do rodziców, którzy często są lekarzami czy stomatologami, łatwiej jest im rozpocząć pracę.

– Wspomniał pan o funduszach europejskich. Co mają z nich studenci?

– Obecnie dzięki funduszom powstaje w naszej uczelni Centrum Symulacji Medycznej. Dotyczy głównie kierunku lekarskiego, ale stomatologia też jest beneficjentem tych środków. Podczas zajęć studenci dzięki symulatorom będą uczyć się określonych procedur. Na takim sprzęcie można bowiem symulować różne sytuacje kliniczne, takie jak np. zawał serca, utratę przytomności – sytuacje, z którymi student może się nie spotkać podczas studiów, natomiast powinien nabyć umiejętność postępowania w takich sytuacjach. Również i dla stomatologii udało się pozyskać specjalistyczny sprzęt, dzięki któremu będzie można skuteczniej wyeliminować błędy na etapie nabywania umiejętności.

– Pacjenci, którzy mają do czynienia z absolwentami szczecińskiej stomatologii, mogą być spokojni o ich kompetencje?

– Tak, jak najbardziej. Zapraszam pacjentów do naszej Uniwersyteckiej Kliniki Stomatologicznej w szpitalu na Pomorzanach, gdzie to właśnie studenci wykonują procedury lecznicze, oczywiście pod bacznym okiem specjalistów, a usługi ze wszystkich specjalności stomatologicznych wykonywane są na bardzo wysokim poziomie.

– Największe wyzwania stojące przed pana środowiskiem?

– Myślę, że nowy instytut stomatologii, który zbudujemy przy ul. Żołnierskiej. Jesteśmy na etapie wykonywania projektu budynku. Nowy instytut powstanie najwcześniej za pięć lat. Chcemy, aby był nowoczesny nie dziś, ale za lat dziesięć, czy piętnaście. Chcemy go przekazać naszym następcom. Drugim wyzwaniem jest podnoszenie poziomu kształcenia, co można osiągnąć poprzez poprawę metod nauczania, a w szczególności poprzez kształcenie ukierunkowane na umiejętności.©℗


– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Alan SASINOWSKI

Fot. R.PAKIESER

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA