Już za kilka dni grupa eksploratorów z różnych stron Polski przyjedzie na wakacje do Świnoujścia, żeby wziąć udział w szczytnej inicjatywie – sprzątaniu dna fosy w Forcie Gerharda. Nie od dzisiaj wiadomo, że akwen skrywa wiele tajemnic historii. Z fosy przez wiele lat wyciągano prawdziwe skarby, m.in. widoczną na zdjęciu armatę przeciwlotniczą.
Jednym z największych odkryć była półtoratonowa lufa armatnia, która na dnie mogła leżeć nawet od XIX wieku. Zabytek wyciągano w świetle fleszy i kamer w 2017 roku. Ale na przestrzeni wieków z dna fosy wyciągano także inne artefakty oraz wiele tzw. historycznych śmieci. Tym razem za prace zabiorą się pasjonaci historii.
– Za parę dni rozpoczną się świnoujskie wakacje z historią. Grupa wolontariuszy będzie łączyć przyjemne z pożytecznym, tj. poznawać historię twierdzy i wykonywać na rzecz naszego muzeum różne prace. W tym roku zadaniem wolontariuszy będzie przygotowanie fosy do prac porządkowych, które planujemy na jesień tego roku. Chodzi o odcinki przy przepustach i kaponierach – tłumaczy Piotr Piwowarczyk, dyrektor Muzeum Obrony Wybrzeża.
Eksploratorów czeka praca w błocie i mule, których warstwa osiąga miejscami nawet 150 cm. Z dna trzeba wyciągnąć drzewa i gałęzie oraz poniemieckie śmieci.
– Niemcy i Rosjanie, którzy stacjonowali w forcie, zadbali o to, by było dużo pracy. Ale niektóre eksponaty wyciągnięte z fortecznej fosy mają jeszcze inne pochodzenie. Jednym z artefaktów z naszej fosy jest bardzo rzadko spotykana w Polsce włoska armata przeciwlotnicza 20/77 Scotti kaliber 2 cm. W czasie wojny, oprócz armii włoskiej, dział Scotti używali Niemcy w Afryce Północnej, we Włoszech i na Bałkanach, także w działaniach przeciwpartyzanckich. Po kapitulacji Włoch zakłady Isotta, znajdujące się w okupowanym przez Niemców Turynie, produkowały te armaty na ich potrzeby. Część armat tego typu znalazła się na wyposażeniu odtworzonej po 1945 r. armii włoskiej – opowiada Dariusz Kucharski, pasjonat historii z Fortu Gerharda.
Muzealnikom udało się na chwilę przysiąść do żelaza i ściągnąć „bagienny całun czasu”. Pierwszy etap konserwacji sprawił, że już dziś prezentuje się o wiele lepiej. A prace trwają. Co jeszcze znajdą w mule wolontariusze? Dowiemy się już niedługo. ©℗
Tekst i fot. BaT