Tego na tym zdjęciu nie widać ale plaża w Rewalu tamtego dnia nie świeciła pustkami jak pewne nadmorskie kąpielisko opisywane przez jeden z ogólnopolskich tygodników, który użalał się nad słabą frekwencją turystów odwiedzających polskie wybrzeże. Nie jest tak źle… Niższe przychodny odnotowują jednak pewnie znowu lokale gastronomiczne. Taki wniosek można wyciągnąć po wizycie w pierwszym z brzegu nadmorskim dyskoncie, gdzie zazwyczaj panuje nieopisany wręcz tłok. Wizyta nad polskim morzem – jak wiadomo – tania nie jest. A na jedzeniu zaoszczędzić można sporo. Sam się o tym przekonałem niedawno w jednej ze smażalni, gdzie za porcję chudego turbota (więcej tam było ości niż mięsa) z frytkami i surówką zapłaciłem ponad 75 złotych. Po takim obiedzie ze zrozumieniem obserwowałem tłum pod dyskontem w Pobierowie.
Na zdjęciu bulwar w Rewalu. Tu nie trzeba wchodzić na plażę, by napawać się pięknem morza. O czym myślą turyści na półmetku wakacji?
(r)