Lato to wymarzona pora na wędrówki, wyprawy, spacery. Szczecin ma mnóstwo ciekawych miejsc i zakamarków, które warto odwiedzić. Gdzie się wybrać? Co pokazać swoim gościom? Dziś poleca Małgorzata Narożna – aktywistka literacka, przewodniczka, autorka serii przewodników obrazkowych „Fikamy po Szczecinie” z ilustracjami Aleksandry Szwajdy – seria w nieoczywisty sposób opowiada o Szczecinie.
– Dorastając, stajemy się świadomi tego, gdzie żyjemy, gdzie żyli ludzie przed nami. Dzięki nowoczesnym technologiom, jak np. internet, możemy czytać mapy, oglądać obrazy, zwiedzać zamki i poznawać przeszłość. Wszystko to jest w zasięgu ręki i bez ruszania się z domu. Ja jednak zachęcam do osobistego zapoznania się z każdym miejscem, bo jest ono wyjątkowe i warte poznania, wręcz dotknięcia.
A jak poznać Szczecin? Można go smakować na wiele sposobów, m.in. kulinarnie, literacko czy architektonicznie. Wybierzcie się do centrum, na plac Grunwaldzki, aby zobaczyć jeden z trzech miejskich gwiaździstych placów nawiązujących do gwiazd z gwiazdozbioru Mintaka, Alnilam i Alnitak. Analogię odkryli Małgorzata i Edward Gardasiewiczowie, szczecińscy pasjonaci astronomii.
Od placu Grunwaldzkiego odchodzi ulica gen. Rayskiego. Znajdują się przy niej piękne, secesyjne, mieszczańskie kamienice. Pod koniec XIX wieku w jednej z nich, przy Kronprinzenstraße (dziś Rayskiego 19), przez krótki czas mieszkał niemiecki pisarz Kurt Tucholsky. Kawałek dalej możemy posmakować prawdopodobnie najlepszych lodów w mieście z rodzinnej firmy „Marczak” oferującej przysmak lata od 1983 roku.
Kierujcie się dalej w stronę placu Zamenhofa i następnie alei Wojska Polskiego, gdzie koniecznie, ale to koniecznie, zjedzcie paszteciki. Są one produkowane od 1969 w radzieckiej maszynie z demobilu. Kultowego pasztecika należy popić barszczem. Jedząc, rozejrzyjcie się po wyposażeniu tego miejsca.
Gdy wyjdziesz z „Pasztecika” kieruj się na prawo. Po drodze podziwiaj szeroką arterię najdłuższej ulicy miasta, czyli właśnie aleję Wojska Polskiego. Po drodze miniesz „Minifot” – zakład fotograficzny połączony z galerią. Działa tam od roku 1972, a jego założycielem był Konrad Stanisław Salamon – znany w Szczecinie fotograf. Dziś „Minifot” prowadzony jest przez kolejne pokolenie kultywujące rodzinną tradycję.
Kawałek dalej znajduje się „Pionier” – najstarsze kino w Europie! Wewnątrz, na jednej ze ścian, wisi rękopis wiersza napisany przez mieszkającego w Szczecinie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
Spod kina „Pionier” to już bardzo blisko do, zbudowanej w stylu barokowym, bramy miejskiej, którą nazywamy Brama Portowa – dawniej była to Berliner Tor (Brama Berlińska). Jednym z jej zdobień jest Viadrus – Bóg rzeki Odra. Idźmy więc nad rzekę, bo to już niedaleko.
Schodząc nad Odrę, miniemy po lewej katedrę, a po prawej kościół pw. św. Jana Ewangelisty. To gotycka perełka, a w niej najstarsze przedstawienie mitycznego zwierzęcia – fresk obrazujący Gryfa, który jest wszechobecny w tym mieście. W herbie, w nazwach przedsiębiorstw, na fasadach budynków.
Obok kościoła znajduje się Trafostacja Sztuki. Idź tam, bowiem tego lata masz przybyszu wyjątkową okazję zobaczyć kolorowe ptaki Daniela Rycharskiego. Są one częścią wystawy „Rozbieranie ze snu. Daniel Rycharski i Władysław Hasior”. Odpocznij sobie, kup książkę w tamtejszej księgarni. Może jesteś tym turystą, który wysyła pocztówki? Nieopodal jest poczta, a tam nie tylko nie ma kolejek, ale także będziesz zaskoczony widokiem najstarszego zachowanego na terenie Polski, i jednego z najstarszych zachowanych w ogóle zespołów zabudowy pocztowej XIX wieku z terenu dawnej Rzeszy Niemieckiej. To neorenesansowa perełka, którą zobaczysz także z pociągu wjeżdżając na dworzec Szczecin Główny, którego podziemia są również warte zobaczenia. Zgromadzono tam liczne eksponaty związane z historią miasta, a dotyczące czasów przed i powojennych.
Wszyscy mówią o paprykarzu szczecińskim, to oczywiste, że możesz go zjeść i z puszki, i ze słoika, a nawet w dobrej restauracji, ale może jednak frytburger? Nazwa intryguje? Tak, to są frytki w bułce, które są serwowane w pierwszym tego typu lokalu przy ulicy Krzywoustego, gdzie w latach 90. XX wieku
powstaje BarRab, kultowe miejsce.
Skoro o jedzeniu mowa, to wierzę, że jesteś Turysto po lekturze książki Ingi Iwasiów pt. „Bambino” i wybierzesz się śladami bohaterów zasiedlających miasto po wojnie. Jeśli nie, to masz tę przyjemność przed sobą. Jeśli masz jeszcze niedosyt wrażeń, kieruj się na ulicę Ku Słońcu, gdzie polecam zwiedzić Cmentarz Centralny – zapewniam, że jeszcze czegoś takiego nie widziałeś! Wspominam Ci o tym, ponieważ jest to nieoczywista nazwa ulicy dla lokalizacji cmentarza. Wymyśliła ją Helena Kurcyusz, urbanistka, która każdego dnia jechała do pracy i z pracy właśnie tą ulicą.
Warto zakończyć dzień smakując się w widokach na miasto, z wysokości 22 piętra w kawiarni „Caffe22”. I właśnie teraz przekonasz się, jak wiele masz do zobaczenia w Szczecinie. Zobaczysz zielony i biały pałac, złotą kopułę. A na pewno znacznie więcej!
Małgorzata NAROŻNA
(oprac. Krzysztof ŻURAWSKI)