W sobotę szczecinianie jako pierwsi w Polsce obejrzeli dwa premierowe odcinki "Heweliusza", nowego serialu platformy Netflix. Specjalny pokaz w Filharmonii Szczecin był ukłonem platformy w stronę naszej lokalnej społeczności, którą szczególnie dotknęła katastrofa promu "Jan Heweliusz". Po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków jedno wydaje się pewne: ekipa pod wodza reżysera Jana Holoubka stanęła na wysokości zadania.
Serial - jego twórcy podkreślają, że jest historią "Heweliusza" jedynie inspirowany - dzieje się na dwóch planach czasowych. W pierwszym oglądamy katastrofę, w drugim - to, co działo się po niej, śledzimy konsekwencje, jakie miała dla tych, którym udało się ocaleć, dla rodzin zmarłych, dla polityków i urzędników prowadzących własną grę. Jan Holoubek traktuje widzów poważnie. Precyzyjnie prowadzi fabułę, przejrzyście zarządza wątkami, dba o detale - smętna Polska początku lat 90. ubiegłego wieku wygląda na ekranie bardzo wiarygodnie.
Wielkie wrażenie robi inscenizacja katastrofy. Nie nadużyto tu efektów specjalnych, katastrofę odtworzono możliwie realistycznie, tak, że widz może poczuć się, jakby brał w niej udział.
Na premierze pojawili się m.in. reżyser Jan Holoubek, scenarzysta Kasper Bajon, aktorzy: Magdalena Różczka i Konrad Eleryk.
- Ten projekt zaczął się tutaj. Jedna z pierwszych rozmów do researchu dla "Heweliusza" odbyła się właśnie w Filharmonii Szczecin - zdradził Kasper Bajon. - Jest coś wzruszającego w tym, że jest tu też pierwszy pokaz. To, co mnie zainspirowało, to jest ten wywrócony statek. Bardzo ten moment zapamiętałem.
Więcej o premierze napiszemy w poniedziałek.©℗
Alan Sasinowski