Rozmowa z Ewą Ornacką, dziennikarką śledczą i scenarzystką
- To kolejna książka, która wzbudza ogromne zainteresowanie. Dlaczego?
- „Pajęczyna strachu” opowiada o policjantach i gangsterach, walce dobra ze złem, a także ściganej przez mafię dziewczynie, która – chcąc przeżyć – musi zmienić nie tylko tożsamość. Pewnie powiesz, że od takich książek uginają się półki w księgarniach, ale tylko nasza ukazuje współczesne oblicze handlu kobietami i zwykłych ludzi, których losy przez przypadek skrzyżowały się z interesami półświatka. Bohaterkami są dwie młode Polki pracujące dorywczo na przedmieściach Berlina. Pewnego dnia przypadkowo stają się świadkami zabójstwa szemranego biznesmena. Jedna z nich zostaje złapana przez sprawców, trafia do domu publicznego kontrolowanego przez groźny gang. Druga ma więcej szczęścia: ucieka z miejsca zbrodni i wraca do Polski. Chce zrobić wszystko, by odnaleźć i uwolnić przyjaciółkę. Przestępcy mają swoje powody, aby ją ścigać. Nie tylko dlatego, że widziała ich twarze. W torbie, którą dziewczyna przypadkowo zabrała z willi zamordowanego biznesmena, są mafijne pieniądze… Chociaż to fikcja, jednak inspiracją do napisania „Pajęczyny strachu” była prawdziwa historia, a prawdziwe historie, nawet te ubrane w literacką fikcję, elektryzują wyobraźnię i emocje.
- Co to za historia?
- Dramat pewnej szesnastolatki, która po kłótni z matką uciekła z domu i zarabiała na utrzymanie jako opiekunka do dziecka. Jej pracodawczyni należała do międzynarodowego gangu handlarzy ludźmi. Nastolatkę odurzono narkotykami, wywieziono w bagażniku do Niemiec i uwięziono w agencji towarzyskiej pod Hamburgiem. Finałem tej bulwersującej sprawy był proces organizatorki procederu handlu ludźmi, byłej prostytutki znanej jako Inez, toczący się – za zamkniętymi drzwiami - przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Dzięki uprzejmości sędziów z III Wydziału Karnego miałam możliwość zapoznania się z aktami, dotarłam do policjanta Andrzeja Kędzierskiego z Wydziału Kryminalnego KWP w Szczecinie, dzięki któremu rozbito tamten gang, a potem rozmawiałam z psycholog Anną Krzyżankiewicz. To ona - jako pierwsza – ratowała roztrzaskaną osobowość nastolatki. Dziewczyna miała głęboką depresję i myśli samobójcze, w agencji kilka razy pocięła swoje ciało. Trudno wyobrazić sobie piekło, jakie przeszła. W trzynastym rozdziale książki pojawia się uciekinierka z domu publicznego i to ona opowiada historię tamtej nastolatki. Czytając akta byłam wstrząśnięta. Nie mogłam uwierzyć, że przy wszechobecnym zalewie usług seksualnych i natłoku rwących się do tej profesji pań, nadal istnieje niewolnictwo.
Całość rozmowy Marka Osajdy z Ewą Ornacką w magazynowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego i e-wydaniu.