Wtorek, 24 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Świadome dążenie do psychozy

Data publikacji: 23 września 2019 r. 19:56
Ostatnia aktualizacja: 24 września 2019 r. 11:46
Świadome dążenie do psychozy
 

Z pisarzem Maxem CZORNYJEM, którego najnowsza powieść opowiada o słynnym mordercy zwanym rzeźnikiem z Niebuszewa, rozmawiała Monika GAPIŃSKA

– Rzadko mi się zdarza, by jakaś książka spowodowała u mnie upiorne sny. Tymczasem rzeźnik z Niebuszewa – Cyppek, smażący w pana książce ludzkie mięso, śnił mi się pół nocy… To był tak sugestywny i… filmowy opis przyrządzania potrawy! No właśnie, czy już otrzymał pan propozycję sfilmowania „Rzeźnika”? Mam pomysł na aktora, który mógłby zagrać Cyppka – Jacek Braciak…

– Są sprawy, które wymagają bezwzględnej ciszy i tajemnicy, a jedną z nich bez wątpienia są rozmowy dotyczące ewentualnych ekranizacji. Dlatego spuszczam zasłonę milczenia. Natomiast serdecznie dziękuję za zawoalowany komplement. Dla mnie, choć może to brzmieć dziwnie, sny czytelników naprawdę wiele znaczą. Jeżeli przesiąkam ich umysły na tyle, żeby powrócić już po odłożeniu książki, znaczy to, że dobrze wykonałem swoją robotę.

Piszę tak, by pobudzać w sobie emocje i aby każda scena wiązała się z podwyższonym poziomem adrenaliny. Jeżeli tak jest, wierzę, że te emocje przeniosą się na czytelnika. Zdaje się, że naprawdę mi się to udaje i że właśnie tego potrzebowali polscy czytelnicy. Moje książki sprzedają się w ogromnych nakładach. Do tego często spotykam się z komentarzami, że ich lekturze towarzyszył irracjonalny strach czy poczucie grozy. A w końcu to nie horrory. Choć może właśnie dlatego… Prawda lub prawdopodobieństwo przerażają mocniej niż fikcja.

– Wydawało mi się, że legenda rzeźnika z Niebuszewa znana jest tyko w Szczecinie, a tymczasem pan sięgnął po nią. Czyżby w Lublinie ta historia też budziła grozę? Skąd pomysł na to, by sięgnąć właśnie po nią?

– W trakcie przymiarek do innego projektu badałem temat polskich seryjnych zabójców. O rzeźniku słyszałem wcześniej, lecz jedynie pobieżnie. Przypadkowo dowiedziałem się, że znam osobę, która od dekad posiada wycinki prasowe oraz fragmenty dokumentów milicyjnych oraz sądowych dotyczących jego sprawy. Osoba ta planowała rozprawę naukową, lecz nic z tego nie wyszło. Nie wierzę w zbiegi okoliczności. To kazało mi zacząć zgłębiać historię Cyppka. Jednak momentem przełomowym, który zadecydował o tym, że powstanie książka, było co innego. Chwila, gdy wnikając w jego historię, zdałem sobie sprawę, że jego życie to ciąg przyczynowo-skutkowy. Że poniekąd wiem, dlaczego mógł stać się tym, kim się stał. Czy też co determinowało konkretne zachowania. Z przeciętnego, prawego w swym rozumieniu obywatela przekształcił się w sadystycznego zabójcę. Wtedy musiałem zacząć pisać. Być może w moim umyśle została przelana czara emocji.

– Czy był pan w tych wszystkich miejscach, które są związane z Cyppkiem?

– Co więcej, w tych istniejących i w tych bezpowrotnie zmienionych. Przygotowując się do pisania, przejrzałem setki zdjęć, przewertowałem dziesiątki gazet z tamtego okresu oraz odbyłem sporo rozmów. Chciałem nasiąknąć Cyppkiem. To była pisarska metoda Stanisławskiego w praktyce.

– Zdaje się, że sięgał pan również po archiwalne numery „Kuriera Szczecińskiego”, prawda?

– Zgadza się. W internecie znajduje się niemal kompletny zbiór archiwalnych numerów. To była fascynująca wycieczka w czasie. Lubię przeglądać podobne archiwa nie tylko w związku z projektami, ale również z czystej ciekawości.

– Czy myśli pan, że ówczesna prasa umieszczała informacje o rzeźniku w mało eksponowanych miejscach, by nie wzbudzać niepokojów na tle narodowościowym? Wszak Cyppek był Niemcem.

– Dla Polaków był Niemcem, dla niektórych Niemców Polakiem… Ale rzeczywiście, chodziło o dmuchanie na zimne i uniknięcie rozruchów w dopiero co gojącej rany tkance społecznej Szczecina. Poza tym w idealnym ustroju socjalistycznym nie miał prawa pojawić się seryjny zabójca. Dla władzy to było nie do pojęcia.

– Dla bohatera pana książki stanem normalności, o której marzy, jest to, gdy wszyscy są kalekami – takimi jak on. Czy dlatego zabijał, a następnie ćwiartował swoje ofiary?

– Moim zdaniem był to jeden z powodów. Dostrzegłem całą ich gamę, ale gdybym zaczął o nich teraz opowiadać, zepsułbym cały suspens, jaki mogłem nadać tej historii. To właśnie motywacje oraz wybory stanowią clou powieści. Poniekąd motywem przewodnim jest posiadanie wyboru i władzy kierowania swoim życiem. Te dwa atrybuty zaprowadziły Cyppka na szafot. Czujny czytelnik dostrzeże też, że ominęły go różne możliwości. Jego życie mogło potoczyć się diametralnie inaczej, gdyby czasem podjął minimalnie inne decyzje. To krzywe zwierciadło błędnych decyzji każdego z nas.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

guciu
2019-09-24 10:17:59
Sny - spytaj policjanta On Ci prawdę powie wskaże drogę - I Ty.!?
ileż mozna
2019-09-23 20:57:27
Historia znana i opisana dziesiątki razy. Ileż można obrabiać ten sam temat??? Wydawnictwo raczej na tej publikacji nie zrobi....ale to ich problem.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA