Pierwsza premiera Teatru Nie Ma, tego roku rzecz jasna, odbyła się w piątkowy wieczór (14 stycznia) w Strefie Kultury Studenckiej Uniwersytetu Szczecińskiego. Był to znakomity spektakl pt. „Anna K.”, będący adaptacją „Anny Kareniny” Lwa Tołstoja.
Premiera zawsze jest ogromnym przeżyciem i świętem dla ekipy teatralnej, a tym razem było jeszcze bardziej wyjątkowo. Otóż spektakl był niejako prezentem z okazji 70. urodzin, jaki sama dla siebie sprawiła reżyserka i szefowa Teatru Nie Ma, Tatiana Malinowska - Tyszkiewicz. Gratulujemy znakomitego przedstawienia i życzymy 200 lat w zdrowiu!
Przypomnijmy historię Anny Kareniny. Oto młoda, piękna kobieta wiedzie dostatnie, stabilne i nieco nudne życie u boku dużo starszego męża. Piękna młoda kobieta spełnia się jako matka, ale nie stroni też od przyjęć, jest uwielbiana na petersburskich salonach. Spokój znika wraz z pojawieniem się hrabiego Wrońskiego, który wprowadza w życie Anny namiętność, jakiej nigdy nie zaznała.
Już po premierze spektaklu Teatru Nie Ma reżyserka przyznała, że oglądając go, widziała siebie sprzed wielu lat. Przedstawienie stało się dla niej zatem bardzo intymnym wspomnieniem.
- Każdy spektakl to suma tego, co mnie boli czy interesuje. Z kolei to, co widz zobaczył na scenie w spektaklu "Anna K.", dla mnie jest bardzo prywatną sprawą - mówiła po premierze Tatiana Malinowska - Tyszkiewicz. - Mój pierwszy mąż był bardzo szlachetnym człowiekiem, a ja go zdradziłam. Dlatego spektakl o Annie Kareninie jest czymś w rodzaju spowiedzi i próbą rozliczenia się ze swoich grzechów. Mój pierwszy mąż nie żyje, ale kiedy jeszcze żył, bardzo często widziałam go we śnie. W tym śnie próbowałam go przeprosić i wytłumaczyć dlaczego tak postąpiłam. To było bardzo podobne do monologu w "Annie Kareninie". Zatem ten monolog to część mojej osobistej spowiedzi.
Oto obsada spektaklu: Dominika Dębiec, Artur Bartosiewicz, Artur Liwuś, Patryk Borowy. Oprawa muzyczna: Agness, scenografia: Krzysztof Stępień, wsparcie techniczne: Mikołaj Matusewicz. Młodzi aktorzy doskonale poradzili sobie z tak trudnym do zagrania materiałem, jakim jest "Anna Karenina". Tu warto wspomnieć o Dominice Dębiec (aktorka była w ubiegłym roku nominowana do nagrody w plebiscycie teatralnym "Bursztynowy Pierścień), która w tytułowej roli wypadła znakomicie. Jej Anna jest poruszająca i wzbudza u widza rozmaite, czasem skrajne emocje. ©℗
(MON)