W ten weekend w Teatrze Polskim w Szczecinie premierę będzie miał spektakl „Elizabeth Costello” na podstawie słynnej książki wybitnego pisarza, noblisty z Republiki Południowej Afryki Johna Maxwella Coetzeego. Coetzee uchodzi za jednego z najważniejszych prozaików współczesnych czasów.
Elizabeth jest jak Ziemia. Jest zmęczona. Bezradność wobec zła, nietrafione próby wzbudzenia empatii, zapaść wyobraźni u ludzi, sprawiają, że coraz trudniej jej z nimi żyć. Wiecznie apeluje o otwarcie serc, nie tylko na drugiego człowieka, ale na wszystkie inne byty. Tylko że na romantyzm nie ma już czasu. W ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat z Ziemi może zniknąć od jednej trzeciej, do połowy wszystkich gatunków zwierząt i roślin. Globalne ocieplenie, którego skutki już odczuwamy, jako hiperobiekt jest nienamacalne, trudne do uchwycenia, więc na co dzień wolimy o nim nie myśleć. Wyparcie to strategia przetrwania. Nasza bohaterka próbuje uniknąć obłędu dzięki pisaniu. Zapraszana na odczyty i wykłady podróżuje z miejsca na miejsce w stanie permanentnego jet lagu. Ciągle pytana o swój literacki hit sprzed lat, próbuje przekierować rozmowy na bardziej palące sprawy, jednak brakuje jej słów, umysł błądzi i kwestionuje sam siebie. Zaczyna zauważać w sobie starość, wstydzi się, jest samotna. Lodowce topnieją po cichu.
W adaptacji w TP Elizabeth trafia na lotnisko, które rządzi się swoimi prawami, absurdalnymi regułami gry. To nie-miejsce, w którym bohaterka utknęła. Aby je opuścić, musi złożyć oświadczenie, powiedzieć, co czuje. Elizabeth, która sama walczy o „czucie” innych orientuje się, że nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Przez lata stworzyła dla siebie pancerz, który miał pomóc jej przeżywać mniej, funkcjonować w świecie, takim, jaki jest. W środku jest krucha. Chowa się za fikcją i za teorią. Okazuje się, że w praktyce znalezienie odpowiedzi na proste pytania takie jak: „co czuję”, „kim jestem”, „w co wierzę”, jest cholernie trudne. Tak samo jak dotykanie innych, reagowanie, działanie.
Pracująca nad oświadczeniem Elizabeth spotyka ważnych dla siebie ludzi i raz jeszcze przeżywa najsilniejsze uczucia, których doświadczyła w życiu. Czy te spotkania pomogą jej przejść przez „bramę”? Czy składając siebie na nowo, przekona innych, że warto czuć? Połączyć ciało z głową, przypomnieć sobie, że dotyk jest tym co pozwala nam przeżyć pełnię istnienia? Czy stać ją jeszcze na bunt? Czy Elizabeth może nas skłonić do zredefiniowania pojęcia człowieczeństwa, uznania wszystkich gatunków za równe, do współistnienia? Costello niczym antyczna bohaterka wieszczy koniec swój i nasz. A może to nowy początek? Spróbujmy wyjść z tej antropocentrycznej depresji i wkroczmy w mrok nieznanego, pozaludzkiego, pełnego potencjału. Z desperacji mogą zrodzić się heroiczne moce. Najgorsza jest obojętność.
Spektakl wyreżyserowała Aleksandra Bielewicz. Główną bohaterkę zagrała Olga Adamska.
Seanse: piątek, sobota, niedziela, g. 19.
(as)