Ikona XIX wieku, symbol wyzwolenia i przede wszystkim – wybitna śpiewaczka operowa i aktorka. Urodzona w Szczecinie Felicita Vestvalii była niedawno bohaterką spotkania z cyklu „Pomorskie Panie”, które zorganizowano w Domu Grotha w Szczecinie. To postać o wyjątkowej i bogatej biografii.
Podczas ostatniego spotkania cyklu „Pomorskie Panie” w rolę Felicity wcieliła się Olga Dąbkiewicz. Jej występ, oparty na biografii śpiewaczki napisanej przez Piotra Szarotę, pokazał Felicitę jako kobietę pewną siebie, kochającą życie, pragnącą czerpać z niego pełnymi garściami. Koncerty, miłość, podróże – to wypełniało życie śpiewaczki, która zasłynęła między innymi rolą Hamleta.
– Przeczytałam w dwa dni książkę autorstwa profesora Piotra Szaroty – ta pozycja jest dla mnie majstersztykiem! Tę książkę chłonęłam jak gąbkę. I kiedy czytałam treści o Feli, zaczęłam widzieć pewne podobieństwa co do mojej osoby. Przygotowanie sceniczne: ubrałam frak, muchę, koszulę, wiązane obuwie, zrobiłam odpowiedni makijaż, fryzurę – wszystko po to, aby jak najbardziej zbliżyć swój image do okładki książki Piotra Szaroty. Cały mój image był nawiązaniem do artystycznych buntowniczek, które żyły w XIX wieku i przeciwstawiały się pewnym normom. Taki strój można było zobaczyć także u francuskiej pisarki z tego okresu – George Sand – opowiada Olga Dąbkiewicz.
W postać starszej siostry Felicity – Emmy Jenny Spitzbarth z domu Stegemann wcieliła się Małgorzata Zakrzewska, wieloletnią życiową partnerkę głównej bohaterki spotkania odegrała Karolina Maria Gołębiowska, natomiast nauczycielkę Felicity i znaną ówcześnie aktorkę Wilhelminę Schröder Devrient odegrała Agnieszka Roguska. Krótki recital wykonała śpiewaczka z Opery na Zamku Małgorzata Zgorzelska, a akompaniowała jej wspomniana już Agnieszka Roguska.
Spotkania z cyklu „Pomorskie Panie” odbywają się wieczorami w urokliwych wnętrzach domu przy ul. Dubois. Przy świecach, dźwiękach dawnej muzyki i w otoczeniu antyków szczecińskie rekonstruktorki odgrywają rolę kobiet, które wpisały się w dzieje Szczecina i Pomorza Zachodniego. Występy mają w sobie dużo z teatralności i artyzmu, wiernie oddają fakty i szczegóły biografii. Artystki – zawsze są to Olga Dąbkiewicz, Małgorzata Zakrzewska, Agnieszka Roguska i Karolina Gołębiowska – przygotowują się do ról profesjonalnie, czytają źródła i publikacje. Wiernie oddają nie tylko życiorysy swoich postaci, ale również ówczesną mentalność i stroje.
Niedzielne spotkanie było już jedenastym i skupiało się na postaci Felicity Vestvalii.
Felicita Vestvali to pseudonim sceniczny Anny Marie Stagemann. Urodziła się w Szczecinie w 1828 roku. Zasłynęła jako śpiewaczka operowa i aktorka, zdobyła sławę w Europie i Stanach Zjednoczonych. Przez lata jej postać uległa zapomnieniu, ale książka Piotra Szaroty (dla którego Felicita była krewną) „Felicita! Psychobiografia Felicity Vestvali” na nowo przywróciła tę kobiecą postać powszechnej świadomości.
Szkoliła się we Francji w Konserwatorium Paryskim. Jej talent już wcześniej zauważyła znana wówczas aktorka Wilhelmine Schröder-Devrient i wzięła ją pod swoje skrzydła. Trzeba podkreślić, że Anna Marie Stagemann dysponowała rzadko spotykanym głosem – kontraltem i specjalizowała się w tzw. rolach en travesti, czyli partiach męskich, które miały być wykonywane przez kobiety.
Swoją karierę Felicita kontynuowała we Włoszech. Tam szkoliła się u Romaniego i Mercadante – znanych kompozytorów, a następnie występowała w La Scali. Grała na największych scenach w Londynie, Nowym Jorku, Meksyku i Paryżu. Do stolicy Francji ściągnął ją Napoleon III. Odbywała trasy koncertowe po Europie. To w tamtym czasie jako pierwsza kobieta wcieliła się w męską rolę Hamleta. Po kiepskich recenzjach w „Orfeuszu i Eurydyce” postanowiła wcielać się w postacie dramatyczne, zrezygnowała ze śpiewu. Z czasem wróciła do łask – stała się nawet ulubienicą angielskiej królowej Wiktorii.
Ogromną sympatią darzył ja także prezydent USA Abraham Lincoln. Amerykańska publiczność bardzo pokochała Felicitę – nazywano ją „Vestvali the Magnificent”.
Była buntowniczką. Przez lata żyła w związku z inna kobietą – Elise Lund. Nigdy nie wyszła za mąż, choć urodziła i wychowywała samodzielnie córkę. Słynęła z ekscentryczności. Poza tym była ceniona za urodę, styl i talent, jednocześnie zmagała się z krytyką jej wyglądu. Dziennikarze często wytykali jej wzrost i budowę ciała. Umarła po długoletnich zmaganiach z chorobą płuc. Najbardziej bała się, że jej dokonania i imię zostaną zapomniane. Niepotrzebnie. W 1903 gazeta „Stettiner Zeitung” opublikowała listę najbardziej wpływowych kobiet w historii miasta i regionu. Felicita znalazła się na tej liście obok carycy Katarzyny II.
Dziś jej postać przeżywa renesans. Felicita staje się dziś także ikoną queer i symbolem wyzwolenia, ponieważ za życia opowiadała się za prawami człowieka i wolnością religijną oraz rasową. ©℗
Agata JANKOWSKA