Wtorek, 23 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Perfekcjonistka

Data publikacji: 16 grudnia 2017 r. 20:44
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:47
Perfekcjonistka
 

Rozmowa z Joanną Tylkowską-Drożdż, solistką szczecińskiej Opery na Zamku, zdobywczynią Bursztynowego Pierścienia za rolę Neddy – Kolombiny w operze „Pajace”

– Jak rozpoczęła się pani przygoda z muzyką?

– Miałam dziewięć lat, kiedy rozpoczęłam naukę w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Inowrocławiu, gdzie przez pierwsze cztery lata uczyłam się gry na flecie poprzecznym. Zajęcia w szkole muzycznej odbywały się w trybie popołudniowym, dzień był wypełniony pracą i nauką, ale również przyjaciółmi, koncertami i muzycznymi projektami. Moi rodzice uważali, że młody człowiek powinien uczestniczyć w wielu twórczych, ciekawych zajęciach i nigdy nie marnować czasu, dlatego również moja siostra Katarzyna była uczennicą szkoły muzycznej, grała na wiolonczeli. Zawsze bardzo się wspierałyśmy w licznych zajęciach i do dzisiaj jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Kiedy miałam czternaście lat, usłyszałam głos dojrzałej, profesjonalnej śpiewaczki operowej, solistki Opery Nova w Bydgoszczy, prowadzącej zajęcia w inowrocławskiej szkole muzycznej. Chyba właśnie wtedy, pod wpływem piękna i siły jej głosu narodziło się marzenie o śpiewaniu i pracy na scenie. Można powiedzieć, że właśnie wtedy w czternastym roku życia odkryłam swoje życiowe – muzyczne powołanie. Po ukończeniu nauki w klasie śpiewu solowego przez sześć lat studiowałam w bydgoskiej Akademii Muzycznej na Wydziale Wokalno-Aktorskim. Zawsze bardzo kochałam teatr, brałam udział w amatorskich studenckich projektach teatralnych, wygrywałam konkursy recytatorskie, ale nigdy nie odważyłam się zdawać do szkoły teatralnej, czego w głębi serca chyba trochę żałuję… Po studiach związałam się z zespołem opery krakowskiej, do Szczecina przyjechałam na przesłuchanie do „Czarodziejskiego fletu” Mozarta.

– I została pani na stałe.

– W Operze na Zamku debiutowałam w „Czarodziejskim flecie” rolą Paminy, niezwykle pięknej, subtelnej, lirycznej amantki, to było prawie piętnaście lat temu… Przyznaję, że nie od razu planowałam zostać w Szczecinie, bardzo dużo śpiewałam, koncertowałam, podróżowałam, ciągle się uczyłam, chciałam być wolną, niezależną artystką, której domem jest cały świat. Jednak Szczecin ciągle powracał, angażowałam się w kolejne projekty, w nowe wspaniałe role, rozwijałam się jako śpiewaczka. Zrozumiałam jednak, że być może właśnie tutaj, w Szczecinie odnalazłam swoje miejsce i związałam się z Operą na Zamku na stałe. Zajęłam się pracą naukową, otworzyłam przewód doktorski, potem habilitacyjny, spotkałam pierwszych uczniów i kupiłam śliczne mieszkanie niedaleko szczecińskiej katedry, gdzie każdego ranka budziło mnie romantyczne bicie dzwonów. Zostałam w Szczecinie, w pięknym mieście z ciekawą, choć bolesną historią, gdzie wspaniale się czuję, mam rodzinę, przyjaciół, publiczność, studentów, mój teatr. Szczecin jest dla mnie małą ojczyzną, dla której z wielką radością śpiewam i pracuję. To właśnie tutaj, w Szczecinie, debiutowałam, a tego wyjątkowego dnia nigdy się nie zapomina.

– Była wtedy trema?

– Trema jest zawsze, ma tylko różne oblicza i odcienie. Luciano Pavarotti w rozmowach z młodymi śpiewakami podkreślał: „Jeśli ktoś (artysta) mówi, że nie ma tremy przed występem, to mu nie wierz, to nieprawda. Trema jest zawsze”. Dla mnie stres przed występem wiąże się przede wszystkim z ogromnym poczuciem odpowiedzialności wynikającym z szacunku i wielkiej sympatii dla widza, jego czasu i zaufania, którego nie chcę zwieść. Staram się wychodzić na scenę z radością i przekonaniem, że wśród publiczności czekają na mnie wspaniali przyjaciele, których wiele lat nie widziałam, pełni życzliwości i wsparcia, takie wyjście na scenę jest łatwiejsze. Ale i tak po każdym spektaklu rozliczam się sama ze sobą z każdego dźwięku, gestu, intencji i myślę, co mogłabym zrobić lepiej, inaczej. Jestem perfekcjonistą, dużo od siebie wymagam. Podobnie jak od moich studentów. ©℗

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 15 grudnia 2017 r.

Rozmawiała Monika GAPIŃSKA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jola
2018-06-25 18:26:07
Cudowna, zdolna i przemiła kobieta! Jest profesjonalistką i, jak słusznie mówi o sobie, perfekcjonistką w każdym calu. Gratuluję i życzę dalszych sukcesów oraz satysfakcji z wykonywanej pracy, a właściwie, czy to jest praca skoro robi się, to, co jest pasją? Dziękuję Pani Joanno.
@Leszek
2017-12-20 15:55:18
Jeszcze więcej niż cała rozkładówka????????????
Leszek
2017-12-19 10:37:20
Tylko dla tego wywiadu sięgnęliśmy z rodziną po wydanie papierowe. Jaka szkoda, że wywiad zbyt krótki, wciśnięty gdzieś między przysłowiowym mydłem i powidłem. A chciałoby się dla wywiadu z ciekawą, pełną pasji osobą odpowiedniego miejsca i objętości. Może wystarczyło darować sobie tym razem kolejne wymysły pana Lizaka z antykwariatu i znalazłoby się więcej miejsca lokalnej gazecie dla pani Joanny Tylkowskiej?
Dodo
2017-12-18 15:24:58
A w jakiej partii jest Pani Joanna i co to ma wspólnego z Jej talentem i w pełni należną Jej nagrodą od publiczności?
Do: "Do..."
2017-12-18 06:56:35
Racja, nikt nikomu nie zabrania zapisywać się do partii.
rozu
2017-12-17 05:33:29
Im więcej się dostaje ,tym więcej się kocha.
Kujawianka
2017-12-17 00:30:46
Brawo dla mojej Krajanki ze stolicy Kujaw! Chodzimy z mężem i znajomymi do Opery tylko wtedy gdy Pani śpiewa. Dziękujemy
Do ...
2017-12-16 23:40:58
A co to ma do rzeczy? Zazdrość, zawiść? Każdy może się uczyć, ciężko pracować i coś osiągnąć. Piękny wywiad jak głos Pani Joanny! Gratulujemy serdecznie!
...
2017-12-16 21:41:32
O mężu ani słowa, a wiceprezes Enea Operator to nie byle kto ;)
Czytelnik
2017-12-16 21:37:32
Rzeczywiscie jest pani p e r f e k c j o n I s t k a ! Powodzenia !

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA