Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Najbardziej oczekiwana premiera roku. Jednych zachwyci, innych rozczaruje

Data publikacji: 20 sierpnia 2021 r. 11:34
Ostatnia aktualizacja: 20 sierpnia 2021 r. 11:34
Najbardziej oczekiwana premiera roku. Jednych zachwyci, innych rozczaruje
Fot. Gutek Film  

„Annette” to widowiskowy musical, który otwierał tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes, a Leos Carax opuścił francuską imprezę z nagrodą za najlepszą reżyserię. Data premiery filmu była przekładana kilka razy, ale to już pewne, że od piątku (20 sierpnia) będzie go można obejrzeć na polskich ekranach, a w Szczecinie – w „Pionierze 1907” i Multikinie.

O miłości, zazdrości i zemście

To opowieść o miłości, zazdrości i zemście – historia miłości słynnego komika Henry’ego i Ann, śpiewaczki o międzynarodowej sławie. W świetle reflektorów stanowią idealną, szczęśliwą parę. Ich życie odmienią narodziny pierwszego dziecka Annette, dziewczynki o wyjątkowym darze. Ci, którzy film już widzieli, zapewne przyznają mi rację, iż to produkcja zaskakująca zarówno w formie, jak  w fabule. Tu warto przypomnieć, że premierowy pokaz specjalny „Annette” odbył się równolegle w wybranych kinach w Polsce, dokładnie o tej samej godzinie co seans w Cannes. W Szczecinie na opowieść z Adamem Driverem (rewelacyjnie zagrana rola!) i Marion Cotillard można było wtedy pójść m.in. do „Pioniera 1907”.

Warto dodać, że scenariusz, muzykę i piosenki do filmu stworzył zespół Sparks. Za produkcję muzyczną odpowiadają również twórcy „La La Land” oraz „Moulin Rouge!”. „Annette” nie ma jednak nic wspólnego z tymi – jak by można powiedzieć – „klasycznymi” musicalami (choć w filmie nie ma chyba ani jednej sceny, która nie zostałaby zaśpiewana). To produkcja, jakiej jeszcze nie było w historii kina. Stąd zapewne jednych zachwyci, a innych mocno rozczaruje…

Na planie jak w tańcu

Poza wspomnianymi aktorami w jednej z ważniejszych ról wystąpił Simon Helberg, znany jako Howard Wolowitz z kultowego serialu „Teoria wielkiego podrywu” (w szczytowym momencie ten amerykański sitcom oglądało nawet 20 milionów widzów, a jego obsada, wraz z Helbergiem, była wielokrotnie nominowana do najważniejszych branżowych nagród). Chociaż Helberg pokazał już swoje aktorskie możliwości, pracując z takimi sławami jak bracia Coen („Poważny człowiek”) i Meryl Streep („Boska Florence”), bał się zaszufladkowania jako „aktor z sitcomu”. Współpracą z Leosem Caraxem udowodnił nie tylko swój talent, chęć twórczych poszukiwań, ale także gotowość na wielkie poświęcenie – dla zagrania dyrygenta w „Annette” został obywatelem Francji. Jednym bowiem z wymogów europejskiego finansowania produkcji było zatrudnienie odpowiedniej liczby Europejczyków wśród członków ekipy i obsady. Aktor przyznaje, że praca z francuskim mistrzem była jego marzeniem i jednocześnie ogromnym wyzwaniem. Dyrygowanie zespołem 50 profesjonalnych muzyków, lekcje śpiewu i nauka lalkarstwa to tylko kilka z aktorskich zadań.

„Plan «Annette» był niczym taniec. Carax był choreografem, a my byliśmy częścią jego ekspresji. Nigdy nie grałem w filmie, w którym czułem się gotów dać reżyserowi z siebie naprawdę wszystko. I nawet kiedy widzę efekt końcowy, to czuję się, jakbym po prostu patrzył na wyraz życia, miłości i straty tego artysty. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem być postacią w jego świecie” – mówił Helberg w jednym z wywiadów.

(MON)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA