"No to idę... na mój własny protest. Cała na biało... Na przekór przygnębieniu, które dziś czuję. Muzyka łagodzi obyczaje, zmiękcza serca, wywołuje refleksje. Akurat dziś, w dniu gdy moje „siostry” walczą o coś więcej niż wolność - o prawo do najtrudniejszych decyzji, które determinują nie tylko ich życie, przypada premiera koncertu „Czułe struny”. Nasze czułe struny są rozedrgane... Moim mieczem zatem będzie słowo i dźwięk" - oto słowa, jakie Natalia Kukulska napisała na swoim profilu facebookowym na kilka minut przed wspomnianym, premierowym koncertem online, nagranym w szczecińskiej filharmonii. Zapis tego występu ujrzał swoje światło dzienne w piątkowy (23 października) wieczór - na Facebooku i kanale YouTube, kiedy na ulicach polskich miast, w tym na placu Solidarności przed filharmonią w Szczecinie trwał protest po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
Zapis koncertu rozpoczął się od sceny wejścia artystki, we wspomnianej bieli, po słynnych, ogromnych schodach "lodowego pałacu". Potem zabrzmiały ze sceny (i nie tylko, ale o tym za moment) utwory z niedawno wydanego albumu Kukulskiej pt. "Czułe struny". To największa artystyczna produkcja na naszym rynku fonograficznym, jak również wydarzenie bez precedensu na świecie. Wybrane bowiem dzieła Fryderyka Chopina zostały opracowane w formie utworów symfonicznych, do których powstały teksty. Dostały one nową, wielowarstwową oprawę od pięciu znamienitych polskich kompozytorów i aranżerów: Krzysztofa Herdzina, Nikoli Kołodziejczyka, Adama Sztaby, Pawła Tomaszewskiego oraz Jana Smoczyńskiego. Oni także osobiście poprowadzili orkiestrą symfoniczną filharmonii w Szczecinie zza pulpitu dyrygenckiego podczas nagrania koncertu.
Podczas wieczoru pięknie zabrzmiały choćby takie kompozycje, jak walc - "Powiem Ci kiedy", z tekstem opowiadającym o relacji Chopina z George Sand, mazurek na finał - pt. "Zezowate szczęście", nieco odbiegający od reszty, ale brawurowo zaaranżowany (przez Adama Sztabę, co warto tu podkreślić), fantastycznie zagrany i zaśpiewany oraz przejmujące preludium "Pod powieką" z tekstem Kayah. Jeden z utworów z płyty - "Znieczulenie" ("Zepsuł nam się świat/coś jest z nim nie tak/świętujemy znieczulenia czas") - Natalia Kukulska zaśpiewała stojąc na ... widowni (już nie w białym stroju, o którym pisała na Facebooku, ale czarnym kombinezonie). Tu zaznaczmy - pustej widowni. Koncert został bowiem nagrany bez obecności publiczności. Dla widza oglądającego występ na ekranie komputera albo innego nośnika dawało to dojmująco smutne wrażenie. Potęgował to jeszcze brak braw po każdym z utworów i na koniec koncertu, kiedy piosenkarka wraz z dyrygentami stanęła z przodu sceny, przed orkiestrą. Normalnie powiedzielibyśmy, że pojawili się tu "do ukłonów". Tyle że nie było melomanów, przed którymi można było się ukłonić...
Koncert online oglądano w różnych zakątkach Polski i świata (m.in. też w Stanach Zjednoczonych), o czym świadczą m.in. setki wpisów - entuzjastycznych i pochlebnych - na profilu facebookowym szczecińskiej filharmonii: "Pięknie, cudnie, trudne aranżacje, oczy pełne łez wzruszenia, ciary na skórze...", "(...) Wspaniały koncert to za mało powiedziane", "Cudowne! Dziękuję! Jakoś tak zrobiło się świątecznie".
Uwaga! Koncert ciągle można obejrzeć online - na facebookowym profilu filharmonii oraz kanale YouTube Natalii Kukulskiej.
Na profilu facebookowym szczecińskiej filharmonii premierowa prezentacja występu miała prawie 12,5 tysiąca wyświetleń. Jeśli kilka osób oglądało koncert na jednym nośniku, to liczbę tę można pomnożyć razy dwa, trzy albo więcej. Z kolei na kanale artystki na YouTube tych wyświetleń było ponad 4 tysiące.
(MON)
Fot. Dominik Malik