Waldemar Marszałek – ale nie ten, który był mistrzem sportów motorowodnych! – maluje… w dur, a więc w tonacji jasnej i radosnej. Jego obrazy powstają bowiem – jak sam twierdzi – w wyniku stałego nasycania przestrzeni malarskiej pracowni muzyką; jeśli nawet nie zawsze tak bywa – te dynamiczne, pełne poetyckiego, z lekka surrealistycznego wdzięku i nieco tajemnicze płótna mieszkającego w Gdańsku artysty wzięły sobie za temat muzykę właśnie.
I to muza muzyki rządzi światem jego wyobraźni plastycznej, o czym przekonać się można w galerii na czwartym piętrze szczecińskiej filharmonii. A przekonać się warto, bo dzieła Waldemara Marszałka to nieczęsty w dzisiejszej sztuce malarskiej przykład radosnej gry sensów i barw, dźwięków i postaci, dynamiki i lekkości. To muzyka tworzona solo na chór kolorów i fantazji.
Wystawę „Obrazy maluję w dur” oglądać będzie można do 16 września.
(ki)
Fot. Grzegorz Siwa