Środa, 27 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Maseczki? Przynajmniej nikt nie będzie jadł czipsów

Data publikacji: 06 czerwca 2020 r. 15:53
Ostatnia aktualizacja: 06 czerwca 2020 r. 17:22
Maseczki? Przynajmniej nikt nie będzie jadł czipsów
 

Rozmowa z Grzegorzem Dolniakiem, komikiem, prezenterem telewizyjnym, stand-uperem i dyrektorem artystycznym Festiwalu Komedii SZPAK, który w sobotę (6 czerwca), a potem jeszcze w poniedziałek i wtorek wystąpi w Gminnym Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Przecławiu

- Czy występy w Przecławiu będą dla ciebie pierwszymi po kilkumiesięcznej izolacji? Jak wyobrażasz sobie ten moment, kiedy staniesz przed widownią w maseczkach i tylko w połowie wypełnionej (zgodnie z wytycznymi resortu kultury), co chyba się nie zdarzało się dotąd na twoich występach?

- Tak, to będą pierwsze występy po kwarantannie. Świat zamknął się w marcu dokładnie na dwa dni przed moim występem w Przecławiu! Symbolicznie zatem startuję tam, gdzie to wszystko się przerwało. Również występy ze Szczecina zostały przeniesione do Przecławia, gdzie jest większa sala, aby wszystko mogło odbyć się zgodnie z zasadami sanitarnymi. Jak będę się czuł po wyjściu na scenę? Normalnie ucałowałbym ziemię jak papież Polak, ale to, by chyba było niezgodne z reżimem sanitarnym. Mam nadzieję, że będzie to moment, w którym mnie i publiczności zwolni się jakaś blokada i odpuszczą wszystkie napięcia związane z tą niecodzienną sytuacją. Może pójdę w płacz jak Edzia Górniak? A maseczki? Wszystko ma swoje plusy - przynajmniej nikt nie będzie jadł czipsów w pierwszym rzędzie (zdarzyło się i tak).

- Czy program - "Termin przydatności", który miałeś przedstawić w Szczecinie kilka miesięcy temu, ale uda się to dopiero teraz, musiałeś nieco zmodyfikować do obecnej sytuacji?

- "Termin przydatności" traktuje raczej o problemach, które dotyczą nas niezależnie od tego czy jest pandemia czy nie, więc wystarczy, że w paru punktach nieco zaktualizuję podprowadzenie tematu i powinno być okej. Może poza jednym fragmentem, w którym mówiłem, że żyjemy w super czasach, bo kiedyś termin przydatności człowieka był dużo krótszy i umierał na zwykłą grypę, a teraz nic nas nie ruszy. No to nas ruszyło.

- Pandemia zmieniła życie wielu ludzi, pod różnym względem, zawodowym, finansowym, rodzinnym. A twoje życie też?

- Moja branża stanęła w miejscu, więc zmieniło się sporo. W czasie kwarantanny szukałem jakiś innych form ekspresji, głównie w internecie. Skupiając się na plusach, to znalazłem kilka nowych pomysłów na działania w sieci, które planuję kontynuować nawet, gdy występy wrócą na dobre. Ze sporych minusów to przez te dwa miesiące wykształciliśmy sobie z dziewczyną zły nawyk - w każde południe siadaliśmy na balkonie z kawką i ciasteczkiem i obgadywaliśmy ludzi na osiedlu. Oczywiście nie żałuję obgadywania, bo to sama przyjemność, tylko kilogramów, które przybyły od ciasteczek... No i kawy, bo ja słodzę...

- Dziękuję za rozmowę. ©℗

Monika Gapińska

Fot. Archiwum Grzegorza Dolniaka

***

"Termin przydatności" to najnowszy program stand-up pochodzącego ze Szczecina, a obecnie mieszkającego w Warszawie, Grzegorza Dolniaka, w którym z charakterystyczną dla siebie ekspresją opowie o życiu człowieka w wieku chrystusowym, który zdał sobie sprawę, że proces starzenia nie zaczyna się w wieku lat 50., 60. czy 70., a już po trzydziestce. 6 bm. Artysta wystąpi dwukrotnie - o godz. 18 i 20.30, a w poniedziałek i wtorek - o godz. 20.

 

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA