Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Kultura to doskonały miecz. „Powinniśmy zbojkotować Rosję w każdym aspekcie”

Data publikacji: 2022-03-27 20:54
Ostatnia aktualizacja: 2022-03-27 20:57
Victoria Vatutina to absolwentka Akademii Muzycznej we Lwowie, laureatka Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym „Sztuka XXI wieku” w Kijowie. Zadebiutowała w 2006 roku w Operze Wrocławskiej partią Violetty Valéry w „Traviacie” Verdiego. W latach 2007–2017 była solistką Opery Nova w Bydgoszczy, obecnie jest związana z Operą na Zamku w Szczecinie. Fot. Marek HOFMAN  

Z solistką Opery na Zamku Victorią VATUTINĄ rozmawia Monika GAPIŃSKA

– Z jakiej części Ukrainy pani pochodzi?

– Urodziłam się w Kijowie, ale dzieciństwo spędziłam w Kołomyi. To obwód iwanofrankiwski, który był bombardowany o czwartej nad ranem w pierwszym dniu inwazji Rosji na Ukrainę. W Kijowie studiowałam. Boli mnie, że tam zagrożone są – moja rzeka, moja biblioteka, mój uniwersytet, mój park, moja ulica. Bardzo martwię się też o Lwów, gdzie zarówno ja, jak i mąż byliśmy na studiach muzycznych. To miasto to jeden wielki zabytek, jak w Polsce choćby Kraków.

– Pani najbliżsi są ciągle w Ukrainie czy uciekli do Polski?

– Moi najbliżsi, kobiety i dzieci, są częściowo u mnie, a częściowo u mojej siostry, która od dawna mieszka we Wrocławiu. Męska część rodziny jest w Ukrainie. Zostali tam, bo poczuwają się do tego, że powinni to zrobić. Mimo iż cieszę się, że część rodziny mam teraz przy sobie i że są oni bezpieczni, nie można zapomnieć o czasie, gdy wojna się skończy i kiedy wszyscy będą wracać do siebie. To będzie inna Ukraina, będzie wtedy dużo trudniej żyć niż przed wojną. Na razie nie ma czasu o tym myśleć, bo pomagam rodzinie w załatwianiu różnych spraw biurokratycznych, PESEL-i, szczepień, umieszczaniu dzieci w szkole. To przyziemne, ale ważne i pracochłonne sprawy. Z kolei siostra mojego męża została we Lwowie. Prosimy, by przyjechała do nas, przekonujemy na wszelkie sposoby, ale ona uważa, że nie wszyscy powinni wyjechać z Ukrainy.

– Trudny czas obecnie w pani życiu.

– Porównując się do ludzi pod ostrzałami, to ja mam komfortowe życie. To jasne, że nie śpię i nie żyję normalnie od kilku tygodni, bo moje myśli krążą wokół jednego tematu. Właściwie już nie wyłączam internetu, by ciągle sprawdzać, co się dzieje w Ukrainie. Nawet jak śpię, to mam telefon nad głową, a komputer pod lewą ręką. Zatem robię wrażenie, że śpię, ale i tak nie mogę zasnąć od paru tygodni. Ale mam czyste niebo nad sobą i wracam z pracy do ogrzewanego mieszkania. Nie siedzę w schronie, mam dach i nie słyszę wycia syren. Jestem dumna z ukraińskiego narodu, z naszego wojska i naszych kobiet. Oni dzielnie walczą z wrogiem, którego jest więcej, który jest brutalny i nieuczciwy.

– Ludzie kultury po chwilowym zawahaniu się, czy wypada – po inwazji Rosji na Ukrainę – organizować koncerty, premiery płyt i spektakli, zdecydowali, że kultura to też pewnego rodzaju oręż.

– Zgadzam się z tym. Rosja atakuje nas na wszelkie sposoby, wykorzystujące wszystkie zasoby, w tym muzykę, literaturę czy sport. Do tego indoktrynuje i infiltruje. To trwało długie lata, a nie tylko w ostatnim okresie. Każdy zatem na swój sposób powinien przeciwdziałać tej putinowskiej działalności. Jak kto może, tak niech walczy. Kultura to doskonały miecz.

– Wiele instytucji kultury, w tym szczecińska filharmonia, wyłączyły z repertuaru, na czas wojny, repertuar rosyjski. Popiera pani te decyzje?

– Jak najbardziej. Powinniśmy zbojkotować Rosję w każdym aspekcie, wykluczyć z życia całego cywilizowanego świata. Powiem więcej: powinniśmy zetrzeć Rosję z mapy swoich umysłów i serc.

– Wraz z innymi pracownikami Opery na Zamku zaangażowała się pani w pomoc Ukrainie, choćby zbierając leki.

– Wszyscy się organizują. Zespół opery szybko zareagował. Ważne rzeczy dzięki nim zostały przekazane ludziom potrzebującym w Ukrainie. Zresztą, jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy pomagają na wszystkie sposoby. Kiedy na to patrzę, serce rośnie. Polacy zaimponowali mi swoją postawą. Kiedy przyjechała do mnie rodzina z Ukrainy, sąsiedzi z kamienicy od razu w pierwszym dniu pobytu moich bliskich przyszli zapytać, co dla nich jest potrzebne. Wsparcie było natychmiastowe. Dzieci, które u nas mieszkają, zaraz poszły bawić się z dziećmi z innych pięter. Dzieciaki porozumiewały się za pomocą tłumacza Google. A na drugi dzień przyszli do nas z ciastem. Takie gesty są bardzo ważne. Cała Ukraina wie o ogromnych sercach Polaków, o tej gościnności, z jaką spotykają się ci, co uciekają przed wojną. Ukraina wie, kto ją wspiera spośród sąsiadów. Chciałabym się zwrócić jeszcze do tych, którzy będą to czytać: Dziękuję wszystkim Polakom za wsparcie. Polsko, słyszymy i widzimy, ile dobra czynisz. Ukraina zwycięży Rosję!

– Bardzo dziękuję za rozmowę. ©℗