– Jestem szczęśliwa, że mogę być w Szczecinie, do którego zawsze chciałam przyjechać. To piękne miasto. Najbardziej szczęśliwa jestem z tego, że na znamienitym festiwalu Sacrum Non Profanum mogę przedstawić twórczość mego męża – mówiła w Zamku Książąt Pomorskich Lady Camilla Jessel-Panufnik, otwierając wystawę swoich fotografii, zatytułowaną „Andrzej Panufnik. Życie i twórczość”.
Lady Camilla Jessel-Panufnik jest honorowym gościem festiwalu Sacrum Non Profanum, poświęconego w tym roku twórczości jej męża, Andrzeja Panufnika (1914-1991), jednego z najwybitniejszych polskich i europejskich kompozytorów XX wieku. Od 1954 r. był na emigracji. Uciekł z Polski, nie mogąc pogodzić z metodami ówczesnej władzy i socrealizmem. Władze PRL uznały go wówczas za zdrajcę i zakazały wykonywania jego utworów w kraju. W krajach Zachodu swoją twórczością zdobył z czasem bardzo duże uznanie. Królowa Elżbieta II nadała mu brytyjski tytuł szlachecki.
Po raz pierwszy do Polski przyjechał dopiero w 1990 roku. Dziś jego utwory są stale obecne także krajowym życiu muzycznym, aczkolwiek w Polsce wciąż są za mało znane.
– Mój mąż nigdy nie dbał o pieniądze i poklask. Był człowiekiem nieśmiałym, a odważnym tylko wtedy, gdy komponował i dyrygował. W czasie powstania warszawskiego stracił wszystkie swoje rękopisy. Niektóre utwory potem odtwarzał. Nie był typowym kompozytorem współczesnym. Starał się pisać dla ludzi, łączyć komplikację intelektualną z uczuciem. Był prawdziwym polskim patriotą – mówiła Camilla Jessel-Panufnik.
Wystawa, prezentująca Andrzeja Panufnika jako muzyka i ojca rodziny, czynna jest w przedsionku Galerii Gotyckiej zamku.
Muzyczny program festiwalu zaczyna się w piątek wieczornym koncertem w Filharmonii Szczecińskiej. W niedzielę zaplanowano koncert w Berlinie, w poniedziałek w katedrze św. Jakuba Szczecinie, od wtorku festiwal – jak co roku – będzie gościł w Trzęsaczu, gdzie ma swoje stałe miejsce. Jego organizatorem jest Pomorskie Stowarzyszenie Instrumentalistów Academia, a dyrektorem artystycznym – prof. Bohdan Boguszewski.
(b.t.)
Fot.: Robert STACHNIK