Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Henryk Sawka: Żart nie bierze się znikąd

Data publikacji: 12 stycznia 2016 r. 13:14
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:42
Henryk Sawka: Żart nie bierze się znikąd
 

Rozmowa z rysownikiem Henrykiem Sawką

- Od dawna zajmujesz się rysunkiem satyrycznym?

- Zacząłem bardzo dawno, bo właściwie rysuję od dziecka, ale zawodowo robię to już od trzydziestu lat. Z tej okazji powstaje nawet album, którym te trzy dekady zostaną uhonorowane i w pewnym sensie podsumowane.

- Czy liczysz swoje rysunki? Możesz powiedzieć, ile ich masz na koncie?

- Nie, nie liczyłem, ale myślę, że spłodziłem ich już ponad dwadzieścia tysięcy.

- Właściwie w prawie każdym z rysunków żartujesz sobie z rzeczywistością, a głównym tematem są wydarzenia polityczne w kraju. Czy to dobry temat do żartów? Politycy chyba tego nie lubią?

- Żadna władza nie lubi, gdy się z niej żartuje. I to bez względu na czasy, na to kto jest przy sterach rządów czy w jakim kraju. Ale ja, tak jak i wielu innych moich kolegów satyryków, właśnie z życia publicznego i politycznego czerpię najwięcej. To jest dla mnie główna pożywka. Jak tu nie żartować z tego, co jest naprawdę śmieszne? Śmiech, dobry humor jest nam potrzebny do życia, trudno bez niego funkcjonować. Dlatego żartując sobie za pomocą rysunku satyrycznego z polityków czy polityki, mam wręcz niewyczerpalne źródło tematów.

- Którzy z polskich polityków najczęściej goszczą w twoich rysunkach?

- To są oczywiście tak zwani frontmeni. Jest wśród nich na pewno minister obrony pan Antoni Macierewicz, pan poseł Stefan Niesiołowski, pani posłanka Krystyna Pawłowicz, do niedawna jeszcze niejaki Janusz Palikot, który ostatnio jakoś zniknął z horyzontu. To są wyjątkowi harcownicy, bardzo barwne postacie i aż głupio było nie czerpać z nich inspiracji. Żart nie bierze się znikąd...

- Interesujesz się polityką?

- Najprościej to ujmując, polityka mnie nie interesuje. Oczywiście, choćby z racji zawodowych obowiązków śledzę, co się w niej dzieje, sporo czytam, słucham w radiu czy w telewizji, ale to tylko tyle. Interesują mnie zupełnie inne rzeczy, przede wszystkim to, co się dzieje w kulturze. Chodzę do teatrów, filharmonii, na wystawy, do kina, sporo czytam. Bardzo lubię też kontakt z naturą, a Szczecin i okolice mają naprawdę wspaniałą przyrodę.

- Jesteś znaną i cenioną w kraju postacią. Nigdy nie myślałeś o przeprowadzce do stolicy?

- Tu jest ładniej niż gdzie indziej. Szczecin jest pięknym miastem i ma wiele zalet. Blisko z niego nad morze, nad które jedzie się godzinę samochodem. Pół godziny dłużej zajmuje podróż do Berlina. Szczecin po prostu lubię, tu jest moje miejsce na Ziemi, jestem zresztą jednym z honorowych ambasadorów tego miasta. Ale muszę powiedzieć, że ma ono jedną wielką wadę i mam o to pretensję do naszych wybrańców. Chodzi o komunikację. Nie mogę ciągle pogodzić się z tym, że nie dociera do nas - tak jak do innych dużych miast - pendolino, że do Warszawy jedziemy ekspresem od pięciu i pół do sześciu godzin zamiast cztery, że bilety samolotowe są horrendalnie drogie i bilet do stolicy kosztuje sześćset złotych w... jedną stronę. Na dodatek jesteśmy blisko autostrady, ale daleko od szosy. Przecież to jakaś paranoja. Mam nadzieję, że ktoś coś w końcu z tym zrobi.

- Jaki będzie twoim zdaniem 2016 rok?

- Będzie trwał jedną kadencję (śmiech), czyli cztery lata...

- Dziękuję za rozmowę. ©℗

Rozmawiał: Marek OSAJDA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Lizus. Pieczeniarz.
2016-06-28 08:00:15
.
Panie Henryku,
2016-01-13 07:36:05
Skąd ta zmiana, że przestał Pan atakować (rysować) opozycję, a zaczął Rząd? :)

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA