Rozmowa z Krzysztofem Czeczotem, realizatorem projektu "Biblia Audio", będącego pierwszą dźwiękową adaptacją Biblii – Starego i Nowego Testamentu. To trwające blisko 110 godzin słuchowisko, rozpisane na ponad 300 aktorów i muzyków. W projekcie wzięli udział m.in.: Jerzy Trela, Anna Seniuk, Adam Woronowicz, Cezary Żak, Wojciech Malajkat, Piotr Fronczewski, Krystyna Janda, Małgorzata Kożuchowska. Słuchowisko ma być dostępne w całości bezpłatnie pod koniec przyszłego roku.
– Zrealizowałeś już kilkanaście audiobooków, tym razem sięgnąłeś po Biblię. Dlaczego?
– Biblię wszyscy znają, ale niewielu udało się ją przeczytać. Traktuję Biblię jako księgę pierwszą – w każdym aspekcie. Dla mnie, jako twórcy, ważny jest aspekt kulturalny Biblii – z Pisma kultura światowa, oczywiście również polska, od zawsze czerpie inspiracje do tworzenia. Uznałem, że świetnie byłoby móc zrobić słuchowisko biblijne w całości, każdą księgę w Starym i Nowym Testamencie w możliwie najbardziej dostępny sposób, tak żeby warstwa duchowa, nie została w żaden sposób naruszona, a jednocześnie, żeby ta realizacja uczyniła Biblię łatwiejszą w odbiorze, w odczytywaniu znaczeń.
– Mam poczucie, że słuchowisko nie do końca oddaje charakter tego przedsięwzięcia. Patrząc na skalę i sposób realizacji, można powiedzieć, że bliżej mu do przedstawienia audio?
– Mówimy, że robimy film bez obrazu. Faktycznie, słowo słuchowisko kojarzy się z czymś zakurzonym – czymś pięknym, ale jednak formą lat przeszłych. Nasze słuchowisko, czy też film bez obrazu, będzie na te czasy, i mam nadzieję na przyszłych kilkadziesiąt lat, czymś nowoczesnym w sposobie realizacji, grania aktorów czy w warstwie muzycznej. Tło dla słowa czytanego, stanowią różne dźwięki, przede wszystkim z bibliotek dźwiękowych, ale także – częściowo – z nagrań, które realizowałem w trakcie swoich podróży. Zawsze zabieram ze sobą przenośny recorder i kiedy słyszę coś nietypowego nagrywam. To, co odróżnia naszą produkcję od innych, to właśnie bogactwo tła dźwiękowego, tego najważniejszego elementu, jakim jest „film bez obrazu”.
– Czy tak bardzo osadzeni w obrazkach, "piśmie obrazkowym", smartfonach, będziemy potrafili docenić i wyobrazić sobie to, co nie jest pokazane wprost?
– Produkując nasze słuchowiska korzystamy z tego, że jesteśmy zanurzeni w tym hałasie obrazkowym. Rytm opowiadania jest żywy, efekty dźwiękowe nasycone, muzyka filmowa dopełnia całość. Także Biblię Audio tworzymy tak, aby każdy słuchając mógł w swojej głowie wyświetlić swój własny film. Mam nadzieję, że te dźwięki rozbudzą wyobraźnię. Mamy takie motto: „Usłysz, czego nie przeczytasz”. Poza tym fakt, że jesteśmy tak smartfonowi, multimedialni, sprawia, że to, co jest audio, jest bardziej przystępne w odbiorze. Łatwiej jest nam sięgnąć chociażby po Biblię Audio, bo można jej przecież słuchać wszędzie – idąc, jadąc, lecąc.
– Czy Biblia jest łatwa do zobrazowania, szczególnie dźwiękiem?
– Nie jest to proste zadanie, ale też i nasze doświadczenie w realizacji audio uspokaja nas, że jest to możliwe, dlatego realizujemy to spokojnie. To ogromne wyzwanie. Należy pamiętać, że Biblia nie jest czymś dosłownym, oczywistym - chociaż my obrazując ją dźwiękiem staramy się ją pokazać w taki właśnie sposób. Zatem, kiedy myślimy o Arce Noego – zdając sobie sprawę, że to jest jakaś alegoria – my jednak dosłownie „pukamy młotkami w drewno” i budujemy tę Arkę. Mam nadzieję, że takie zobrazowanie pozwoli każdemu na przeniesienie się w świat, który właśnie słyszy. Kiedy myślimy o kolejnych fragmentach, zawsze mamy na względzie jedno – nie przeszkadzaj. Chcemy, żeby słuchacze zanurzyli się w tę historię, płynęli z nią, a nie czuli się nią przytłoczeni. Chcemy rozbudzić wyobraźnię słuchaczy, a nie ją ograniczyć.
– Jak reżyseruje się głosy?
– Staramy się, aby aktorzy grali oszczędnie i współcześnie, na tyle na ile jest możliwe, aby nie przerysować postaci. Biblia sama w sobie jest wystarczająco wzniosła, silna strukturalnie, emocjonalnie. Dlatego trzeba grać mało i oszczędnie, żeby nie było to pompatyczne.
– Czy w takim przypadku aktorowi łatwo jest grać oszczędnie? Biblia chyba zachęca do tego, żeby jednak rozwinąć pełen wachlarz emocji, interpretacji?
– Każdy z gatunków „nastraja”. Kiedy realizujemy komedię wszyscy są rozbawieni, kryminał skłania do pewnej tajemniczości, a wielkie dzieła literackie takie jak „Krzyżacy” kuszą, żeby ich wielkość jeszcze bardziej podkreślić swoją grą. Ale takie przerysowanie nie działa, co więcej odziera je z autentyczności. Słuchacz traci wiarę w jego prawdziwość. Poza tym nam samym chyba trudno uwierzyć w to, że np. św. Piotr mówił z aktorską podniosłością w głosie, patosem. Myślę, że taka zwykła, oszczędna gra aktorów, jak i amatorów, którzy biorą udział w tym projekcie, czyni je wielkim właśnie przez tę zwykłość, przez ludzki wymiar brzmienia aktorów.
– Wśród wielu znamienitych nazwisk, znalazło się jedno, o którym szczególnie należy wspomnieć – pan Roman Kłosowski. Jego przykład pokazuje jak ważny jest upór. To jest osobna historia, która powstała trochę obok, przy okazji realizowania Biblii Audio?
– Dla mnie to wyjątkowa historia – inna niż wszystkie jakie do tej pory przeżyłem w procesie produkcji słuchowisk. To był niezwykle wzruszający moment na wielu płaszczyznach. Na przykładzie pana Romana pokazujemy, że nie ma czegoś takiego jak wykluczenie w naszej pracy. Pan Roman przecież jest niedowidzący, nie jest aktywny zawodowo, a mimo to wziął udział w tym projekcie. Nauczył się swoich kwestii, które na dyktafon nagrała mu sąsiadka. Na początku był przeciwny. Ale po kilku rozmowach telefonicznych, w końcu po spotkaniu w jego domu, coś zaskoczyło, zaufał naszej idei. Co więcej wybraliśmy dla niego rolę Symeona, bohatera niewidomego, którą pan Roman przyjął z uśmiechem.
Ta historia, czy historia Maćka, niepełnosprawnego chłopaka z Gdańska, do którego pojechaliśmy, czy historia protestantów, agnostyków, którzy biorą udział w nagraniach, pokazuje, że w tym projekcie jest miejsce dla wszystkich. W przypadku pana Romana, tak jak i wielu starszych osób, z którymi się kontaktowaliśmy, chcieliśmy pokazać, że pamiętamy – bo przecież to są nasi nauczyciele. Musimy zadbać o to, żeby ludzie, którzy z racji wieku są obok, nie czuli, że są wykluczeni, że środowisko o nich nie pamięta. Temu też służy nasza produkcja. Biblia Audio ma łączyć.
– Wspomniałeś, że w tym projekcie jest miejsce dla wszystkich, ale również wielu w tym projekcie chce wziąć udział. Mam tu na myśli darczyńców, bez których Biblia Audio pewnie by nie powstała.
– Przede wszystkim tego potrzebujemy na ten moment – wsparcia finansowego, żeby móc produkować naszą Biblię, musimy finansować kolejne działania. W ten projekt zaangażowanych jest wiele osób, na wielu płaszczyznach. Budujemy cyfrowy pomnik, czyli coś, co ma być dostępne dla wszystkich, zawsze, wszędzie. I to finansowanie jest konieczne. Budujemy ten pomnik pracą własną, ale również za sprawą wszystkich tych, którzy dołożyli czy dokładają cegiełkę do jego powstania. Przed nami jeszcze wiele pracy. Dlatego ważna jest każda złotówka.
Zaczęliśmy ten projekt w dwie osoby, a jest nas teraz kilkanaście tysięcy, kilka tysięcy osób, które wpłaciło pieniądze. Wsparcie, to jest coś, co stanowi fundament Biblii Audio, bez tego nie dalibyśmy rady.
Rozmawiała Monika Dzwonnik (PAP)
Na zdjęciu: Reżyser i producent projektu, aktor Krzysztof Czeczot (4 z lewej), współtwórca projektu Maciej Budzich (4 z prawej) oraz aktorzy: Krystyna Janda, Małgorzata Kożuchowska, Adam Woronowicz, Wojciech Malajkat, Miłogost Reczek, Waldemar Barwiński, Wojciech Machnicki, podczas konferencji prasowej prezentującej słuchowisko "Biblia Auto Live".
Fot. PAP/Marcin Obara