Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Coś ku pokrzepieniu serc. Kobieta, która chciałaby być kochana

Data publikacji: 24 lutego 2024 r. 09:56
Ostatnia aktualizacja: 24 lutego 2024 r. 09:56
Coś ku pokrzepieniu serc. Kobieta, która chciałaby być kochana
Scena z „Hrabiny Maricy” Fot. Marek HOFMAN  

W ten weekend na scenę Opery na Zamku w Szczecinie wraca „Hrabina Marica” Imre Kálmána w reżyserii znanej i nagradzanej Natalii Babińskiej, pod dyrekcją Jerzego Wołosiuka. 

Szlachetny młodzian i kapryśna hrabina, romantyczna dziewczyna, zabawny arystokrata i dowcipna matrona. Historia o wielkiej miłości i przebierankach arystokratów, gdzie ostatnie słowo musi mieć bogata ciotka, która ratuje zakochanych od klęski miłosnej i… finansowej ruiny. Zapraszamy na klasyczną operetkę, szczególnie ukochany gatunek muzyczny. Za sprawą fantastycznych kostiumów retro, choreografii i scenografii adaptacja stała się superprodukcją Opery na Zamku. Świetnie znane melodie, zabarwione węgierskim folklorem i cygańską nutą w wykonaniu solistów oraz artystów orkiestry, chóru i baletu porywają do tańca! Czardasz Maricy „Gdy cygańska piosnka płacze”, duet Maricy i Żupana „Ach, jedź do Varasdin” czy nieśmiertelna aria Tassila „Graj, Cyganie!” z pewnością  zagwarantują udany wieczór.

 Natalia Babińska mówi: "Hrabina Marica -  kobieta, która ma wszystko w życiu: urodę, pieniądze, przyjaciół i barwne życie. Z jednej strony jej dni wydają się płynące szampanem i utkane atrakcjami, z drugiej strony - adoratorzy i przyjaciele budzą jej nieufność. Mariza żyje na tyle długo, że zdążyła już się zorientować w nieszczerości intencji otaczających ją ludzi. Bogactwo i uroda czynią z niej trofeum, podczas gdy ona chciałaby być po prostu kobietą do kochania. Ponieważ zaś akcja naszej inscenizacji rozgrywa się w świecie marzeń - w chmurach - to marzenie Marizy musi się spełnić. Oto pojawia się tajemniczy hrabia w przebraniu i obdarza hrabinę szczerym uczuciem. Szczęśliwie człowiek ten okazuje się mężczyzną szlachetnym i wartym wzajemności Maricy. Mamy więc operetkowy happy end, ku pokrzepieniu serc. Na szczęście w życiu też tak bywa! Kiedy Kálmán pisał swoją operetkę, świat przedstawiony w Hrabinie Maricy należał już do przeszłości. Dzisiaj operetka jest gatunkiem, który mało ma wspólnego z rzeczywistością. Kojarzy się raczej z przyjemną rozrywką, pokrytą kurzem, w dekoracjach odgrzebanych w magazynie. Operetka funkcjonuje we wspomnieniach, surrealistycznie zdeformowana przez pamięć albo wyszydzona przez Gombrowicza. Zamiast trzymać operetkę na strychu wspomnień, zamiast ją wyśmiewać i boczyć się na happy end, daliśmy się zauroczyć czarowi spełnionych marzeń i pięknej muzyce. Zachwyceni, postanowiliśmy dać operetce skrzydła i pozwolić odlecieć daleko, hen, do nieba, do bezkresu, w świat fantazji. Niech towarzyszy jej senny, poetycki krajobraz: mgły, pusta przestrzeń, jak u Salvadora Dali. Niech rzeczy materializują się z oceanu Solaris, jak myśli i marzenia. Niech uruchomi się zabawa: cyrk i przede wszystkim lunapark. Niech wyidealizowane postaci i lukrowane wątki przypominają apetyczne figurki z porcelany. A ponieważ jesteśmy w niebie – wszelkie wehikuły mają cechy latające albo przynajmniej pływające. Niech świat będzie surrealistyczny i groteskowy, ale ludzie i ich problemy – prawdziwi. Niech bohaterowie czują prawdziwie: kochają najmocniej jak się da i cierpią na zabój. I niech uczą się kochać i żyć".

Seanse: sobota - g. 19, niedziela - g. 18. 

(as)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA