Rozmowa z Łukaszem Żalem, 34-letnim operatorem filmowym, nominowanym za zdjęcia do nagrodzonego Oscarem obrazu „Ida” Pawła Pawlikowskiego, absolwentem I LO w Koszalinie
– Jak przyjęto pokaz przedpremierowy filmu „Intruz” z pańskimi zdjęciami w koszalińskim kinie Kryterium?
– Dobrze, choć nie jest to łatwy film i dla każdego widza. Akcja toczy się powoli. Była pełna sala. Po seansie kilkoro młodych ludzi do mnie podeszło. Mówili, że podobał się im film. Jeśli tylko do tych osób dotarł ze swoim przesłaniem, to jestem szczęśliwy.
– Czyżby głosów krytycznych nie było?
– Jestem operatorem filmowym, mniej emocjonalnie związanym z obrazem i bardziej otwartym na krytykę. Mój przyjaciel powiedział, że to typowy przykład szwedzkiego kina, więc chyba nie do końca mu się obraz spodobał. Jednak to dobrze, że są kontrowersje.
– Czarno-białe kadry w „Idzie” jakby nawiązywały do polskiej szkoły filmowej z lat sześćdziesiątych XX wieku. Czy to świadoma inspiracja z uwagi na treść obrazu?
– Skoro robimy film o tamtych latach, to na pewno jakiś ślad można odnaleźć. Aczkolwiek tak dalekich wzorców nie było. Chcieliśmy zrobić odważny film. Na pewno inspiracją był „Żyć własnym życiem” Jeana-Luca Godarda. Totalnie szalony w pokazywaniu i kadrowaniu. Nawiązywanie do szkoły polskiej było, bo na pewno mamy w głowie takie filmy, jak „Niewinni czarodzieje” czy „Jowita”. W „Idzie” pokazujemy tamten świat, który Paweł wspominał z lat swego dzieciństwa i młodości z rzeczywistością czarno-białą bez współczesnych reklam i natłoku informacji.
Cały rozmowa w „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z 29 września 2015 roku.
Rozmawiał Wiesław Miller
Fot. Wiesław Miller