– Odczuwam mój rozbrat z rzeczywistością – wyznał Dariusz Bitner, uznany szczeciński prozaik, podczas promocji swojej najnowszej książki zatytułowanej „Cud”. W trakcie spotkania w ProMediach, filii Miejskiej Biblioteki Publicznej przy al. Wojska Polskiego w Szczecinie, mówił między innymi o cudzie życia, literaturze, starości.
„Cud” zaczyna się od historii o chłopcu niechcącym czytać, choć wszyscy w jego otoczeniu to robili, a przeistacza się w opowieść o wyobraźni i jej tworach, które mogą przyjmować postać dziecięcych marzeń lub szalonych i niebezpiecznych objawień. Poszczególne teksty spaja właśnie główny bohater, który w swym dorosłym wcieleniu pracuje w drukarni, w której drukowany jest między innymi… „Kurier Szczeciński”. Cofamy się do lat 70. ubiegłego wieku, do świata wykreowanego przez Dariusza Bitnera wkrada się także współczesność – bohaterowie rozmawiają o agresji Rosji na Ukrainę.
– Gdy człowiek wyrasta, wyrzeka się baśni, wyrzeka się wzruszeń, czułości, boi się infantylizmu. Dlatego zwracam się do baśni i tych stanów duszy – mówił autor. – „Cud” nie jest tytułem ironicznym. Przeżycie cudu jest koniecznością. Bohater dochodzi do miejsca, kiedy okazuje się, że czytanie się wyczerpało albo nie spełniło jego oczekiwań, i musi zwrócić się w inną stronę, w stronę duchowości. Samo czytanie nic jeszcze nie daje. Jest fragment, gdy bohater siedzi w pociągu, wypełnia krzyżówkę, wszystko wie, ale nie daje mu to satysfakcji ani spełnienia, to się zapętla. Tam jest wyraźnie napisane, że życie jest cudem. Kiedy człowiek spada na spadochronie, lecąc, stwierdza, że chce żyć, a nie się rozbić.
Prowadzący rozmowę prof. Andrzej Skrendo, nawiązując do tego, że Dariusz Bitner w listopadzie kończy 70 lat, prowokował tak:
– Jeszcze niedawno wszyscy uważali, że jesteś przedstawicielem młodej polskiej literatury. Jak się czujesz jako przedstawiciel literatury senioralnej? „Literatura senioralna” to termin krytyka literackiego Henryka Berezy.
– Nie jestem przedstawicielem, jestem epizodycznym autorem – odparł Dariusz Bitner.
– Zadam pytanie poważniej: nawet jeśli jest to dla ciebie rodzaj doświadczenia biograficznego, to nie jest to rodzaj doświadczenia literackiego? – drążył moderator.
– Całkiem serio to odczuwam mój rozbrat z rzeczywistością, czyli z faktem, że rzeczywistość jest już inna, niż się wydaje.
– Rozbrat twój z rzeczywistością, czy rzeczywistości z tobą?
– W każdym razie się rozmijamy. Nie staram się dogonić tego, co się zmienia, ani nadążyć za sytuacją, która się staje.
W polskiej literaturze, podkreślał Andrzej Skrendo, bardzo ważny jest motyw „poezji starych mistrzów” (termin ten obejmował m.in. Tadeusza Różewicza czy Czesława Miłosza). Czyli – literatów, którzy z racji swojego wieku dysponują przywilejem mądrości, doświadczenia, którzy piszą lepiej, bo widzą więcej. O tym wtajemniczeniu, które może jest gorzkie, ale też owocuje znakomitymi dziełami literackim, pisał w „Baśni zimowej” Ryszard Przybylski.
– Na starość drzewa już nie owocują – polemizował autor „Cudu”. – Raczej zawężają się perspektywy i zamykają możliwości. Co mnie nie przeraża. Bo widzę swoje miejsce w tym wszystkim.
Dariusz Bitner jest jednym z najważniejszych polskich prozaików, obecnym w życiu literackim od wielu dekad. Jego debiutancka książka, „Proza”, ukazała się w 1979 roku. Ma na koncie takie publikacje jak m.in. „Cyt”, „Kfazimodo”, „Chcę, żądam, rozkazuję”. „Cud” ukazał się w Państwowym Instytucie Wydawniczym. ©℗
Alan SASINOWSKI