rob
2018-02-20 14:36:53
Amatorska "lekcja wychowania muzycznego" czyli info czytane z kartki o kompozytorze i piesni spiewane z pulpitu i tak przez godzine naprzemian. Mam 50 lat a czulem sie jak uczen w szkole podstawowej na lekcji wychowania muzycznego, Brak profesjonalizmu, kompletna amatorka pasujaca bardziej do klasy szkolnej, popisu szkolnego niz na powazny koncert, Pani spiewjaca/prowadzaca informacje czytala z kartki, mikrofony jak zwykle w Muzeum Narodowym szwankowaly nie pierwszy raz zreszta, nikt nie pomyslal o programie dla widzow a "lekcja muzyki" w rzesiscie oswietlonej sali jarzeniowkami bez kontekstu byla meczaca. Slowem kompletna amatorka po ktorej widz wyszedl zmeczony sposobem prowadzenia i brakiem minimalnego ciemniejszego oswietlenia i z chaosem w glowie z nadmiaru informacji. I pewnie juz na popisy Pani Dr Wieland sie nie wybierze