"Zimno" - taki tytuł nosi nowa powieść Artura Daniela Liskowackiego, pisarza i byłego redaktora naczelnego i prezesa "Kuriera Szczecińskiego". Opowiada ona o rewolcie grudnia 1970 widzianej oczami ludzi związanych z partią komunistyczną. Autor promował tekst w środę w Klubie "XIII Muz". Towarzyszyli mu historycy z Uniwersytetu Szczecińskiego: Katarzyna Rembacka oraz Eryk Krasucki. Spotkanie poprowadził literaturoznawca z US, Piotr Krupiński.
- Chciałem napisać książkę osobistą. Kolejną zresztą. Wszystkie moje książki są osobiste. Ale moje książki dłuższe, powieściowe, są też wsparte na okolicznościach rzeczywistych wydarzeń - objaśniał pisarz. - Najpierw było wspomnienie własne, potem - historia. Ale ona ukazana jest à rebours. W Szczecinie mamy orientację na Grudzień '70 publicystyczno-dziennikarsko-martyrologiczną. Teraz to pamięć trochę muzealna. Grudzień pojawiał się nieraz w sztuce, ale wszystko wychodziło jakoś nie tak - to było przefiltrowane albo przez bardzo wysoki patos, albo przez polskie wojny polityczne i konsumowane doraźnie. A my, moje pokolenie, początek lat siedemdziesiątych mamy w sobie mocno jako doznanie osobiste, jako wyspę Robinsona, z której nas zabrano.
Dla Katarzyny Rembackiej istotna była nowa perspektywa patrzenia na grudniową rewoltę, jaką wprowadził Artur Daniel Liskowacki - perspektywa rodzin partyjnych. Opisując to środowisko, pisarz nie sięga po ton oskarżycielski, odtwarza ich emocje i motywacje.
Eryk Krasucki zwrócił uwagę, że Grudzień'70 i Styczeń'71 to wydarzenia bardzo dobrze opisane przez historyków. Przywołał prace badaczy takich jak między innymi Aleksander Strokowski, Michał Paziewski czy Paweł Miedziński. Dodawał, że mimo tych wieloaspektowych studiów są jeszcze zjawiska, które wymagają pogłębionej analizy - jak szczecińskie środowisko robotnicze lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
- Ale nie mamy żadnych szans z rozpoznaniem literackim - zastrzegł autor biografii politycznej Jerzego Borejszy. - Tu wchodzą rzeczy, które częstokroć umykają naukowcom. Emocje. Jednostkowa możliwość wejrzenia w to wydarzenie, która jest osiągalna, jeśli chodzi o historię, ale nie do takiego stopnia. Nie mamy introspekcji, nie mamy rzeczy, które odnoszą nas do życia wewnętrznego tak silnie, jak to się może wydarzyć, jeśli chodzi o literaturę.
Eryk Krasucki zwrócił uwagę, że wymiar martyrologiczny w opowieści o buncie sprzed 55 lat dominuje z oczywistego powodu - bo przez długi okres nie można było o tym wydarzeniu mówić i trzeba było nadrobić ten okres tabu.
- Z jedne strony książka ma mieć oniryczne, senne, mgliste przestrzenie opisu - opowiadał Artur Daniel Liskowacki. - Z drugiej strony nie ma w niej żadnego faktu, jeśli chodzi o szczegół, który nie byłby faktem historycznym. Zarówno jeśli chodzi o repertuar kin, telewizji, jak o programy radiowe, wygląd ulic, wygląd miejsc. Bohaterowie dziecięcy to kreacje. Ale postaci ludzi dorosłych, zwłaszcza naznaczone historią czy polityką, ludzie mediów, są albo jeden do jednego przedstawieni pod mniej lub bardziej zakamuflowanym nazwiskiem, albo przedstawieni jako zbitki dwóch, trzech osób, jako pewne typy. Swoją wiedzę wsparłem pamięcią moich bliskich, mojej mamy. Pamięć jest zakorzeniona w tej książce realistycznymi punktami stycznymi. To reportaż poetycki.
Powieść "Zimno" ukazała się w szczecińskim wydawnictwie FORMA. ©℗
Alan Sasinowski
Przeczytajcie wywiad z Arturem Danielem Liskowackim "Szczecińskie bunty to szkielet, który zarasta żywym ciałem"