Rozmowa z Anną Jurksztowicz, piosenkarką.
– Występuje pani od 16. roku życia. Niedawno ukazała się pani najnowsza płyta, zatytułowana „O miłości, ptakach i złych chłopakach”. Muzyka jest dla pani najważniejsza w życiu?
– Najważniejsze w życiu to żyć (śmiech). Muzyka jest moją pasją, czymś, co wypełnia moje uczucie, myśli, wpływa na stany ducha i intelektu. Muzyka jest też moim zawodem, dzięki niej mam na opłaty za wodę i na szminkę. Połączyć pasję z zawodem jest czymś optymalnym. Mnie się na razie udaje.
– Z jakimi uczuciami spogląda pani na pierwsze lata swojej kariery? Który moment był przełomowy?
– Retrospektywnie jest niby łatwiej przeanalizować swoją karierę, ba, sama kariera zawsze jest retrospektywna. Każdy moment może być przełomowy, czyli każda płyta, każdy koncert itp.
– Czyli…?
– Żyjemy w czasach mechaniki kwantowej – więc musiałabym się tu posiłkować równaniem Schrõdingera. (śmiech). O wyniku poinformuję później.©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 1 lutego 2019 r.
Berenika LEMAŃCZYK
Fot. Wojtek OLSZANKA East News