Zarzut zabójstwa 4-letniej dziewczynki oraz znęcania się nad nią ze szczególnym okrucieństwem usłyszał w środę (7 grudnia) 33-letni konkubent matki dziecka. Grozi mu dożywocie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania wyjaśnił, że o przedstawieniu zarzutów zdecydowały ustalenia dowodowe, a zwłaszcza wyniki przeprowadzonej sądowo-lekarskiej sekcji zwłok.
– Wskazują one, że dziewczynka co najmniej od kilku dni była ofiarą drastycznej przemocy. Przyczyną jej śmierci były rozległe obrażenia wielonarządowe. Przede wszystkim ujawniono rozległy uraz głowy z krwiakiem i obrzękiem mózgu, liczne sińce, mające charakter różnoczasowy, a nadto noszące cechy gojenia złamania kości łokciowej, obojczyka i żebra – informuje rzecznik.
We wtorek po południu do Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi zgłosiła się kobieta z córeczką, na której ciele widoczne były obrażenia wskazujące – zdaniem personelu medycznego – na stosowanie przemocy. Matka trzymała na rękach dziewczynkę, ubraną w jesienny strój, z twarzą otuloną w kaptur. Twierdziła, że dziecko spadło z huśtawki. Niestety, na pomoc medyczną było za późno – dziecko już nie żyło. Zatrzymano matkę i jej konkubenta, którego poznała kilka miesięcy temu. Do późnych godzin wieczornych trwały oględziny ciała dziewczynki i mieszkania, w którym zamieszkiwała kobieta z dzieckiem i mężczyzną. Ma ona jeszcze jedno dziecko, nad którym nie sprawuje opieki. Aktualnie jest w kolejnej ciąży. W mieszkaniu na poduszce, ścianie oraz na pozostawionych w łazience i schowanych do szafy ubraniach dziewczynki znaleziono plamy wyglądające na ślady krwi. Zabezpieczono nagrania monitoringu, odzież dziecka i zatrzymanych. Przesłuchano świadków. Mężczyzna usłyszał już zarzut zabójstwa. W czwartek (8 grudnia) zarzut narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mimo ciążącego obowiązku opieki nad dzieckiem - usłyszała matka 4-letniej dziewczynki. 27-letniej kobiecie grozi kara więzienia do lat 5. Zarówno kobieta, jak i jej konkubent, trafili na trzy miesiące do aresztu.
(pap)
Na zdjęciu: Zatrzymanie podejrzanego
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski