Tłumy widzów obejrzały w sobotę defiladę z okazji Święta Wojska Polskiego. Warszawskimi ulicami przemaszerowało ok. 900 żołnierzy i przejechało ponad 150 pojazdów. Defiladę otworzył przelot ponad 60 samolotów i śmigłowców.
Przed Belwederem defiladę przyjął prezydent Andrzej Duda. Na trybunie honorowej byli także: premier Ewa Kopacz, wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, wicepremier Janusz Piechociński, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, dowódcy rodzajów sił zbrojnych, generalicja.
Wzdłuż trasy defilady ustawiły się tłumy widzów, część z nich z biało-czerwonymi flagami. Dużo było rodzin z małymi dziećmi.
Pan Daniel, który na defiladę przyszedł z synkiem Aleksem, powiedział, że najbardziej podobał im się sprzęt wojskowy, szczególnie samoloty i śmigłowce wojskowe.
"Sprzęt mamy, ale nie wiem, jak z przygotowaniem wojska" - mówił z kolei pan Karol, który przyjechał z Bydgoszczy.
Pan Piotr z Warszawy ocenił, że polscy żołnierze na tle wojskowych z USA i Kanady, zaprezentowali się na wysokim poziomie. "Na pewno nie mamy się czego wstydzić" - podkreślił.
"Zostało zaprezentowane całe spektrum wojsk, jakie posiadamy. Widać, że jest w nienajgorszym stanie" - ocenił pan Wojciech z Warszawy. Dodał, że w polskim wojsku jest jednak jeszcze "dużo do zrobienie i dużo do zainwestowania", szczególnie w siłach powietrznych. "Przede wszystkim w śmigłowce bojowe i transportowe" - dodał. Pytany, czy jego zdaniem polskie wojsko jest przygotowane to obrony polskich granic, odpowiedział: "mentalnie zawsze".
Takie defilady są potrzebne, ludzie lubią je oglądać, można zobaczyć, jakie mamy wojsko - argumentowały panie Karolina i Monika. Podkreśliły, że amerykańscy żołnierze byli pozytywnie nastawieni, machali do mieszkańców, byli radośni.
Defiladę otworzyła parada lotnicza. Wzięły w niej udział kolejno: samoloty TS-11 Iskra, śmigłowce SW-4 Puszczyk, W-3 Sokół, Mi-8 i Mi-24, potem samoloty M-28 Bryza, C-295, C-130 Hercules, PZL-130 Orlik, Su-22, MiG-29 i F-16.
Następnie ulicami Warszawy przemaszerowało ok. 900 żołnierzy z pododdziałów reprezentacyjnych i pocztów sztandarowych. Najpierw kompanie reprezentacyjne rodzajów sił zbrojnych i pododdziały z Inspektoratu Wsparcia i czterech brygad. Następnie poczty sztandarowe z 30 wybranych jednostek wojskowych, po nich pododdziały złożone ze studentów uczelni wojskowych. Część pieszą zakończyli żołnierze z USA i Kanady (łącznie ponad 40) oraz kompanii i orkiestry reprezentacyjnej WP.
Defiladę pojazdów, bezpośrednio po przemarszu, rozpoczęły motocykle, quady, samochody, pojazdy opancerzone i przewożące bezzałogowce, należące do Wojsk Specjalnych, Wojsk Lądowych i Żandarmerii Wojskowej. Następnie w Al. Ujazdowskich zaprezentowały się kołowe transportery opancerzone Rosomak i ich odpowiedniki z USA - wozy Stryker. Później artylerzyści z radarami Liwiec, armatohaubicami Dana, wyrzutniami rakietowymi Langusta oraz - po raz pierwszy podczas parady na Święto Wojska Polskiego - wozami należącymi do Morskiej Jednostki Rakietowej (do niedawna Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego). Przejazd zakończyły pojazdy należące do przeciwlotników, saperów i sanitariuszy.
Zaprezentowały się także dwie kompanie czołgów Leopard 2 w wersjach A5 i A4, kompania czołgów PT-91 Twardy, wozy zabezpieczenia technicznego, kompania bojowych wozów piechoty BWP-1 i pojazdy inżynieryjne.
60 pojazdów wojskowych - zarówno historycznych, jak i współczesnych - zaprezentowano też na błoniach Stadionu Narodowego, od strony al. Zielenieckiej, gdzie zorganizowano festyn żołnierski. Wśród nich np. amerykański Strykera, czołgi, transportery opancerzone, pojazdy artylerzystów, przeciwlotników, saperów, komandosów, operatorów dronów, chemików, łącznościowców i medyków.
Dzień 15 sierpnia, rocznica zwycięskiej bitwy w wojnie 1920 roku, został ogłoszony świętem Wojska Polskiego w 1923 r. i pozostawał nim do roku 1947. Później dzień wojska obchodzono 12 października, w rocznicę bitwy pod Lenino, by upamiętnić udział w tej batalii dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Od 1992 roku świętem Wojska Polskiego ponownie stał się 15 sierpnia.(PAP)
Fot. PAP/Radek Pietruszka