Jeśli prokuratura wezwałaby mnie na przesłuchanie, to stawiłbym się, jestem obywatelem jak każdy inny - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany, czy stawiłby się w prokuraturze, gdyby wszczęte zostało śledztwo po zawiadomieniu ws. budowy wieżowców dla spółki Srebrna, a on został wezwany.
Prezes PiS był pytany w sobotę w radiu RMF FM o sprawę przesłuchania austriackiego biznesmenem Geralda Birgfellnera w związku ze sprawą planów budowy w Warszawie wieżowca przez związaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Na pytanie, czy jeśli prokuratura zdecydowałaby o wszczęciu śledztwa i wezwała go na przesłuchanie, to stawi się na nie, Kaczyński odpowiedział: "Oczywiście, jakie mam inne wyjście, jestem obywatelem jak każdy inny". Dopytywany, czy w sprawie planów budowy wieżowców i rozmów z Birgfellnerem ma sobie coś do zarzucenia, Kaczyński odparł: "Nie mam niczego do zarzucenia sobie".
- Nie będę mówił o tym, jaki mam stosunek do bohatera tych wydarzeń, natomiast mogę powiedzieć jedno: chciałem zrobić coś bardzo pożytecznego z punktu widzenia, już nawet nie tylko mojego obozu politycznego, ale po prostu Polski, nieco zrównoważyć sytuację na rynku idei, instytucji, które mogą wspierać różnego rodzaju idee - powiedział Kaczyński. Mówił, że chodziło mu "zupełnie konkretnie o Fundację Batorego, bardzo mocną, która nie ma instytucji konkurencyjnej po prawej stronie czy nawet w centrum". Dodał, że gdyby powstał budynek przy ul. Srebrnej, to "Instytut Lecha Kaczyńskiego stałby się fundacją bardzo silną".
- A w dalszej perspektywie czasowej - takiej perspektywie, która już ludzi mojego pokolenia raczej nie dotyczy, bo spłacanie takich kredytów trwa długo - byłaby ta fundacja, czy ten instytut jeszcze dużo silniejszy - powiedział Kaczyński. Jak mówił, "chodziło o to, by wykorzystać pewne możliwości, bo ta działka na Srebrnej to jest pewna możliwość".
- Nie udało się i nie udało się z powodów przede wszystkim związanych z brakiem praworządności w Polsce, tzn. w Polsce może być tak, że po prostu z powodów czysto politycznych i personalno-politycznych można czegoś odmówić instytucji, która ma do tego prawo - powiedział prezes PiS.
Pytany, czy prokuratura powinna wszcząć śledztwo ws. budowy wieżowców dla spółki Srebrna, odparł, że to jest już decyzja prokuratury.
- Śledztwo w moim przekonaniu sensu nie ma, ale to już jest decyzja prokuratury, ja nie chcę w żadnym wypadku na nią wpływać. Tu mamy po prostu do czynienia z przykładem pewnej nierzetelności, ale nie z mojej strony, tylko ze strony osoby, która dzisiaj jest traktowana jako swego rodzaju bohater czy nawet ofiara - powiedział Kaczyński.
Na uwagę, że Birgfellner czuję się oszukany, odparł, że może powiedzieć, że nie zgadza się z tym sądem.
- A całą resztę bardzo chętnie powiem w prokuraturze - powiedział Kaczyński. Dodał, odpowiadając na kolejne pytania, że był zaskoczony faktem, że austriacki biznesman nagrywał go podczas rozmów. Kaczyński podkreślił, że w spółce Srebrna nie pełni żadnej funkcji, natomiast jako członek i przewodniczący Rady Fundacji "w pewnej mierze, bardzo ograniczonej reprezentuje właściciela".
* * *
Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji budowy dwóch wieżowców.
(pap)
Fot. Dariusz Gorajski (arch.)