Będziemy kontynuowali swój marsz aż do momentu, kiedy tu, niedaleko stąd staną pomniki: prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz upamiętniający wszystkich, którzy polegli w katastrofie smoleńskiej - powiedział w poniedziałek przed Pałacem Prezydenckim prezes PiS Jarosław Kaczyński. Odbyła się też kontrdemonstracja zorganizowana przez ruch Obywatele RP.
Prezes PiS przemawiał na zakończenie obchodów 87. miesięcznicy smoleńskiej. Uczestnicy wieczornego zgromadzenia przeszli w marszu pamięci z warszawskiej archikatedry św. Jana - gdzie odprawiona została msza w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej - przez Plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście, przed Pałac Prezydencki. Na czele marszu niesiony był transparent z napisem "Smoleńsk - pamiętamy".
Nawiązując podczas przemówienia przed Pałacem Prezydenckim do zorganizowanej przez ruch Obywatele RP w poniedziałek w Warszawie kontrmanifestacji, Kaczyński mówił: "Ci którzy, próbują odebrać nam prawa obywatelskie, którzy próbują odebrać prawa katolikom, Kościołowi pewnie sądzą, że będę się nimi zajmował. Nie proszę państwa, ja im tylko podziękuję, bo dawno takiej frekwencji nie było i w katedrze i tutaj. Dawno nie było tylu księży koncelebrujących mszę. Tak, że mogę powiedzieć: dziękuję".
- A to, że Lech Wałęsa, no widocznie nie mają innych autorytetów. Można im współczuć - dodał prezes PiS. Uczestnicy poniedziałkowej kontrmanifestacji często skandowali nazwisko Wałęsy. - Natomiast my będziemy kontynuowali swój marsz aż do momentu, kiedy tu, niedaleko stąd staną pomniki: stanie pomnik prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, stanie pomnik upamiętniający wszystkich, którzy polegli w katastrofie smoleńskiej. I wierzę, że to, mam nadzieję, stanie się już za taki czas, który mierzy się w miesiącach, a nie latach, że wtedy już będziemy dużo więcej wiedzieli o przyczynach tej katastrofy, o tym co się stało.
Bo przecież - mówił szef PiS - "poważne badania prowadzone w skali międzynarodowej są w toku".
- I będziemy wiedzieli: było tak, czy było tak. Być może jeszcze nie wszystko, ale na pewno już bardzo dużo - mówił szef PiS.
Kontrdemonstrację wobec obchodów miesięcznic smoleńskich zorganizował ruch Obywatele RP. Władysław Frasyniuk wzywał, by kierować się wartościami, nie strachem, ogłosił gotowość do debaty z Jarosławem Kaczyńskim o tym, jaka ma być Polska. Na Placu Zamkowym jej organizatorzy i przemawiający zgromadzili się wokół Kolumny Zygmunta. Obok wygrodzona barierkami przebiegała trasa comiesięcznego marszu pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, którego uczestnicy przechodzą z archikatedry św. Jana przed Pałac Prezydencki, gdzie przemawia prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wcześniej w poniedziałek przedstawiciele organizatorów - stowarzyszenia Obywatele RP zapowiadali, że będą starali się zablokować przemarsz uczestników miesięcznicy smoleńskiej. Ostatecznie organizatorzy kontrmanifestacji zarządzili, by tuż przed rozpoczęciem marszu pamięci, zgromadzeni opuścili Plac Zamkowy.
Uczestnicy kontrmanifestacji przenieśli się wtedy na pl. Piłsudskiego, gdzie złożyli białe róże przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Odchodząc z Placu Zamkowego skandowali m.in.: "zostawiamy ich z policją", "zostawmy pusty plac". Paweł Kasprzak ze stowarzyszenia Obywatele RP mówił później dziennikarzom, że zdecydowano się na opuszczenie Placu Zamkowego, bo wiele osób zwracało się o to, by "odwrócić się plecami" i zostawić uczestników marszu samych. Stwierdził: "Nie chcieliśmy skakać przez barierki".
Wśród zebranych na kontrmanifestacji na Pl. Zamkowym byli m.in. działacze opozycji demokratycznej z czasów PRL, obok Frasyniuka, również Henryk Wujec, Jan Lityński, Andrzej Celiński. Uczestniczyli w niej również m.in. b. premier Włodzimierz Cimoszewicz, b. lider KOD Mateusz Kijowski, Marta Lempart (pomysłodawczyni Ogólnopolskiego Strajku Kobiet), politycy Nowoczesnej: Ryszard Petru, Joanna Scheuring-Wielgus, Joanna Schmidt i Jerzy Meysztowicz,
Zebrani przynieśli białe róże, wizerunki b. prezydenta Lecha Wałęsy, biało-czerwone flagi. Wielu miało na ubraniach nalepki z napisem "Rebeliant" czy "Parasolka" oraz z podobizną Frasyniuka. Uczestnicy trzymali też transparent z napisem "My naród" w różnych językach, na innym transparencie widniał napis: "Lech Wałęsa to ikona, bohater narodu, przywódca solidarności, który przyniósł Polsce i całemu światu wolność". W pewnym momencie organizatorzy ogłosili, że wśród zebranych są również dwie córki Lecha Wałęsy.
- To nie jest wiec polityczny. Stajemy tu nie w imię partyjnych programów politycznych, stajemy tu w imię podstawowych wartości, które umożliwiają ludziom wspólne życie we wspólnym kraju - mówił Kasprzak podczas manifestacji. Podkreślał, że kontrmanifestanci zebrali się w imię tego, co zapisano w polskiej konstytucji. - Domagamy się kary dla ludzi, którzy śmią polską konstytucję łamać. To są prawdziwi zdrajcy naszej ojczyzny. Domagamy się szacunku dla ludzkiej godności, którą to towarzystwo regularnie miesiąc w miesiąc rytualnie tutaj depcze. I domagamy się wolności zgromadzeń.
Podziękował uczestnikom manifestacji stwierdzając, że ich zgromadzenie pokazuje, że osiągnięty został ten drugi cel.
Podczas zgromadzenia, odczytano wspólny apel b. prezydenta Lecha Wałęsy oraz Władysława Frasyniuka, w którym napisali m.in., że "w obliczu zagrożeń wynikających z serii antydemokratycznych i niekonstytucyjnych decyzji rządu Prawa i Sprawiedliwości" stają oni "w obronie podstawowych wartości należnych każdemu człowiekowi i obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej".
(pap)
Fot. PAP/Marcin Obara