Marcin P.: „Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam”

Były szef Amber Gold Marcin P. zeznaje przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Fot. PAP/Tomasz Gzell  

Marcin P. odmówił odpowiedzi na trzy pierwsze pytania zadane podczas środowego (28 czerwca) przesłuchania przez komisję śledczą ds. Amber Gold, w tym m.in. na pytanie o to, kiedy zdecydował się na stworzenie Amber Gold i skąd pochodziły środki na założenie tej działalności.

Joanna Kopcińska (PiS) pytała świadka, kiedy zdecydował się na stworzenie Amber Gold. Marcin P. odmówił odpowiedzi na to pytanie - jak tłumaczył - z uwagi na toczące się postępowanie karne. Świadek nie chciał też odpowiedzieć na pytanie, skąd miał pomysł na stworzenie Amber Gold.

Zeznający przed komisją śledczą były szef Amber Gold odmawia odpowiedzi na znaczną część pytań, powołując się na toczące się przeciw niemu postępowanie karne. Odmówił m.in. odpowiedzi na pytanie o kontakty z politykami. Stwierdził jedynie, że sami szukali z nim kontaktu. Odmówił także odpowiedzi, jacy "profesorowie mu doradzali". Marcin P. nie odpowiedział też na pytanie, jakie środki były potrzebne na rozpoczęcie działalności Amber Gold i skąd pochodziły te środki. Pytany, jak wyglądała bieżąca działalność Amber Gold, Marcin P. powiedział, że działalność spółki była "zorganizowana, bardzo przejrzysta, jasna i klarowna".

W dalszej części przesłuchania dodał stwierdził: "Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam panie pośle (...) kompletnie nic". Tak skomentował słowa Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), że podczas środowego przesłuchania ma niepowtarzalną okazję do tego, by "zwrócić coś Polakom". Kategorycznie zaprzeczył też, że Amber Gold była piramidą finansową.

– Skąd miał pan know-how na tę piramidę – zapytał Zembaczyński.

– Odmawiam odpowiedzi na to pytanie, proszę nie nazywać tego piramidą finansową – odpowiedział Marcin P. – Było to przedsiębiorstwo, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, nie była to piramida finansowa, żaden wyrok prawomocny w tej sprawie nie zapadł". Podkreślił zarazem, że "w systemie polskim nie istnieje coś takiego jak piramida finansowa". Odmówił odpowiedzi, z czego się utrzymywał w latach 2008-09, czym dokładnie zajmowała się jego żona i z czego się utrzymywała. Odmówił również odpowiedzi o aktualny majątek.

Przyznał, że być może miał w okresie uruchamiana Amber Gold zablokowane konta przez komornika. Pytany przez Zembaczyńskiego, czy chciał uciec do Argentyny, przekonywał, że nigdy nie chciał i nie próbował nigdzie uciec. 

(pap)

Na zdjęciu: Były szef Amber Gold Marcin P. zeznaje przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.   
Fot. PAP/Tomasz Gzell