Od minionego piątku prawie 300 kuracjuszy (ze Szczecina także) ciechocińskiego szpitala uzdrowiskowego nr 4 przebywa na kwarantannie. W budynku stwierdzono koronawirusa u 21 pacjentów, których przewieziono do szpitala w Grudziądzu. Wśród zakażonych nie ma personelu. Ten przebywa obecnie w domach.
Obiekt ogrodzony jest policyjną taśmą, a u bramy wjazdowej stoi radiowóz. Przebywające na kwarantannie osoby nie mogą opuszczać swoich pokoi. Posiłki w jednorazowych opakowaniach donoszone są kuracjuszom przez pielęgniarki. Jedzenie nie zawsze jest ciepłe, gdyż musi pokonać sporą trasę w czteropiętrowym budynku - ze stołówki do pokoju. Oczywiście wszystkie zabiegi zostały wstrzymane.
Niektórzy z przebywających na kwarantannie mają zapewnioną pomoc rodziny (jeśli blisko mieszka), która dostarcza im paczki z potrzebnymi artykułami. Jak widać na zdjęciu składane są one przy policyjnym posterunku, przy bramie wjazdowej.
* * *
Dwa tygodnie temu ostrzegałem, że w uzdrowisku może wybuchnąć epidemia. Pokazałem tłum ludzi bawiących się na fajfie w kawiarni „Zdrojowa” na deptaku (patrz foto). Bawiło się tam przeszło 400 osób, chociaż na weselach może bawić się maksymalnie 150. Wykrakałem - tego samego dnia, kiedy ukazał się tekst w „Kurierze” wykryto pierwsze przypadki epidemii. I co? Nic - zabawy nadal się odbywają, gdyż sanepid stwierdził, że to sprawa policji (sic!). Ostatnio nieco mniej osób przybywa na potańcówkach, ale nie wiadomo czy z obawy przed zakażeniem czy też zadziałały odpowiedni służby. Tyle tylko, że nic to nie daje, bo przy stolikach siedzi kilka nieznanych sobie osób, które nie mają maseczek. Potem na parkiecie także jest tłoczno. Ale w tym przypadku liczy się zysk organizatora zabawy z wirusem: wejście kosztuje 15 zł, co przemnażając przez 400 osób daje codziennie niezły dochód. Tylko jakim kosztem?…
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI