Nie żałuję żadnych słów krytyki, które były wypowiadane przez PiS, również przeze mnie wtedy, kiedy rządziły PO i PSL – powiedziała premier Beata Szydło. Dodała, że nie będzie już sytuacji, kiedy będzie się mówić o braku kompetencji w zarządzanych spółkach Skarbu Państwa.
Premier Beata Szydło była pytana na wtorkowej konferencji prasowej o komentarz do opublikowanej w poniedziałek przez „Puls Biznesu” listy 1000 osób, którą gazeta zatytułowała: „Działacze Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Polski Razem oraz członkowie ich rodzin i znajomi, którzy za kadencji obecnego rządu objęli stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, agencjach i innych instytucjach państwowych”.
Dziennikarz dopytywał, czy nie było hipokryzją krytykowanie rządów PO i PSL za „kumoterstwo i nepotyzm” w spółkach Skarbu Państwa, kiedy to wśród tych 1000 osób z listy są koleżanki i koledzy premier Szydło, „a PiS – wbrew temu co twierdził – wchodzi w te koleiny, a nawet poprawia te koleiny, w których tkwiły PO i PSL”.
– Spodziewałam się bardziej ambitnego pytania – powiem szczerze, nie sądziłam, że będziemy rozmawiać o koleżankach i kolegach Beaty Szydło. Mam dużo kolegów i koleżanek, więc możemy tutaj porozmawiać sobie dłużej na ten temat. To jest oczywiście żart. Proszę nie sprowadzać dyskusji o zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa do takiego poziomu – powiedziała Szydło.
Jak dodała, nie żałuje „żadnych tych słów krytyki, które były wypowiadane przez Prawo i Sprawiedliwość, polityków Prawa i Sprawiedliwości, również przeze mnie, wtedy, kiedy rządziła Platforma i PSL”.
„Puls Biznesu” napisał, że na liście figurują nie tylko osoby pełniące obecnie wymienione przy ich nazwiskach funkcje, ale także takie, które stanowiska zdążyły już utracić. Gazeta podkreśliła jednocześnie, że sama obecność na tej liście „nie przynosi ujmy”. „PB” zwraca uwagę na to, że „skala i tempo upartyjnienia firm i instytucji, na które wpływ ma obecny rząd i jego zaplecze polityczne, są tak ogromne, że nie ma wątpliwości, iż przy doborze osób regułą są klucze partyjny i rodzinny oraz znajomości, a nie kompetencje”.
Dziennik przypomniał, że w 2012 roku „PB” opublikował dwie listy działaczy PO i PSL, członków ich rodzin i znajomych na państwowym garnuszku. Każda składała się z ponad 400 nazwisk i była ilustracją tego, co zostało z obietnic Donalda Tuska z exposé z 2007 roku. „Tamte listy powstawały po prawie pięciu latach rządów koalicji PO–PSL. Dzisiejsza publikacja «PB», z 1000 nazwisk nominatów PiS dowodzi, że obecnie rządzący już w rok przebili poprzedników i to z nawiązką” – czytamy w gazecie. (pap)