Dotychczasowy przewodniczący Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski poinformował w sobotę (27 maja) w Toruniu, że zrezygnował z kandydowania na lidera KOD. Jak wyjaśnił, jego decyzja motywowana była przyjęciem przez stowarzyszenie KOD nieprawdziwego - jego zdaniem - sprawozdania finansowego.
W sobotę w Toruniu odbył się pierwszy krajowy zjazd delegatów Komitetu Obrony Demokracji. Wybrany został m.in. przewodniczący stowarzyszenia KOD. Przed zjazdem kandydatury zgłosili Kijowski oraz współzałożyciel KOD Krzysztof Łoziński. Wobec rezygnacji Kijowskiego, nowym przewodniczącym KOD-u został Łoziński i zastąpił go na tym stanowisku. Za było 130 delegatów, przeciw 28, a 7 wstrzymało się od głosu.
Sam Kijowski pytany przez dziennikarzy, czy wycofanie kandydatury odczuwa jako swoją porażkę, powiedział: "Nie, uważam, że to mój sukces, ponieważ w pewnych sytuacjach trzeba się opowiedzieć po stronie wartości, a nie walczyć o stanowiska, czy o zaszczyty, czy o cokolwiek w tym stylu".
Kijowski poinformował, że wnioskował w sobotę o to, by w tej chwili nie podejmować decyzji ws. sprawozdania finansowego stowarzyszenia i przygotować "poprawne sprawozdanie finansowe i przegłosować je jeszcze raz i złożyć do odpowiednich organów nadzoru", ale jego propozycja została odrzucona.
- W obecnej sytuacji, w której to sprawozdanie zostało przegłosowane w tej chwili, ja nie mogę brać odpowiedzialności zarówno za szkodę dla stowarzyszenia, jak i osobiście, bo złożenie fałszywego sprawozdania jest zagrożone grzywną oraz więzieniem do 2 lat - powiedział. - W tej sytuacji po prostu nie mogłem podjąć innej decyzji, ponieważ od zawsze walczymy o praworządność, o uczciwość, o demokrację. To, co się tutaj wydarzyło, moim zdaniem, zaprzecza tym wartościom. Nie mogę tego firmować niestety.
Dopytywany w TVN24 o to, na czym - według niego - polegają nieprawidłowości w przyjętym przez stowarzyszenie sprawozdaniu finansowym, Kijowski powiedział, że nie uwzględniono w nim środków ze zbiórek ulicznych.
- Z punktu widzenia moralnej odpowiedzialności przed ludźmi, których zapraszaliśmy na marszach, by wrzucali pieniądze na KOD, to one, te pieniądze, były przekazywane na działalność KOD. I one powinny być umieszczone w sprawozdaniu finansowym razem z całą działalnością - mówił. W rozmowie Kijowski stwierdził ponadto, że "nie wycofuje się od odpowiedzialności za to, co zostało do tej pory zrobione" i zamierza to wyjaśniać.
Dopytywany, czy jego rezygnacja w kontekście niejasności związanych z finansami KOD to koniec tego ruchu, Kijowski podkreślił, że nie jest to koniec organizacji.
- KOD jest wielkim ruchem, który zaangażował - powiedzmy sobie szczerze - miliony ludzi. (...) Jestem przekonany, że nikt z tych ludzi nie zmieni swoich poglądów politycznych, nie zmieni swojej troski o demokrację i o praworządność, nie przestanie troszczyć się o Polskę - mówił.
Kijowski, który w listopadzie 2015 założył na Facebooku założył grupę o nazwie Komitet Obrony Demokracji, pytany o swoją przyszłość w KOD powiedział, że jeszcze nie podjął w tej sprawie decyzji.
* * *
W styczniu 2017 r. zarząd KOD przyjął uchwałę wyrażającą brak zaufania wobec Kijowskiego jako przewodniczącego stowarzyszenia i wzywającą go do niezwłocznego ustąpienia z tej funkcji. Miało to związek z informacjami - które na początku stycznia podały "Rzeczpospolita" i portal Onet - że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do Kijowskiego i jego żony. Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł za usługi informatyczne, jakie firma Kijowskiego wykonała dla Komitetu. Kijowski mówił wtedy, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie pochodzą "z puszek", lecz z darowizn. Zapowiedział również, że przedstawi informacje i dokumenty wyjaśniające okoliczności sprawy finansowania. Przeprosił za przyczynienie się do kryzysowej sytuacji w KOD.
(pap)
Fot. PAP/Tytus Żmijewski