Popiełuszko niósł krzyż męczeństwa dumnie do końca – mówi dyrektor Centrum Edukacji Młodzieży im. księdza Jerzego Popiełuszki w Górsku ks. Paweł Nowogórski, który przekazuje wiedzę o dziedzictwie kapelana "Solidarności". W czwartek (19 października) mija 33. rocznica zabójstwa duchownego. Jak twierdzi historyk prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, największa odpowiedzialność za zamordowanie Popiełuszki spada na Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka.
Po powstaniu Solidarności ks. Popiełuszko stał się jej duchowym przywódcą, warszawscy hutnicy określili go swoim kapelanem, był duszpasterzem krajowym ludzi pracy, a także służby zdrowia. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. był systematycznie nękany i inwigilowany przez Służby Bezpieczeństwa i Milicję Obywatelską. Pomimo tego organizował pomoc materialną dla osób internowanych i ich rodzin, wspierał różnego rodzaju inicjatywy społeczne, m.in. pomagał w akcji sprowadzania z Zachodu leków. W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki gromadzona była m.in. żywność i leki. Uczestniczył także w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał więźniów politycznych. Nagrał kilka z rozpraw, wnosząc na salę sądową magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany m.in. w radiu Wolna Europa.
Został porwany przez funkcjonariuszy SB w Górsku, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy. Dalej ostatnia droga kapłana wiodła przez Toruń, gdzie podjął próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie porywacze zawieźli go do Włocławka, gdzie zmaltretowanego zrzucili z tamy do Wisły. Kapelan "Solidarności" został ogłoszony błogosławionym 6 czerwca 2010 r. podczas mszy na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Duchowny w tym roku skończyłby 70 lat.
– Zło dobrem zwyciężaj – to było najważniejsze zawołanie błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, którym żył i którego uczył – wskazał ks. Nowogórski. Przypomniał, że cytat ten pochodzi z listu św. Pawła, gdzie całe zdanie brzmi "nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj". – Jestem zdumiony tym, że dużo młodzieży do nas przychodzi i zna szczegóły dotyczące życia ks. Jerzego Popiełuszki i faktu jego zabójstwa. Jednak większość młodych ludzi nie jest zorientowana. Dlatego staramy się ich edukować w Górsku – naturalnym miejscu, gdzie polały się pierwsze krople krwi kapelana "Solidarności".
Przypomniał, że ks. Popiełuszko był entuzjastą dobra, miłości i przebaczenia.
– Nie mścił się na nikim. On po prostu patrzył na to, co się działo czasami z politowaniem, ale w sensie pozytywnym. Chciał w każdym człowieku dostrzec dobro. Znamy przypadki, gdy śledzono go na Żoliborzu w Warszawie. Była zima, a we fiacie 125 p śledzących księdza osób zamarzały szyby. On patrząc na to i litując się nad funkcjonariuszami zrobił gorącą herbatę i im zaniósł – wskazał Nowogórski. Podkreślił, że wielką zasługą nauki ks. Popiełuszki był fakt, że w Polsce lat 80-tych "nie polała się krew".
Jak twierdzi historyk prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, największa odpowiedzialność za zamordowanie Popiełuszki spada na Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. W ocenie prof. Polaka, bez ich zgody nikt w ministerstwie spraw wewnętrznych nie podjąłby takiej akcji. Historyk ubolewa, że ani Kiszczak, ani Jaruzelski nigdy nie stanęli w tej sprawie przed sądem.
– To był w jakimś stopniu wynik "Okrągłego Stołu", a raczej opacznego rozumienia tych porozumień przez niektórych polityków, którzy uważali, że oznaczają one immunitet dla ludzi, którzy popełnili zbrodnie, a zajmowali w PRL-u najważniejsze stanowiska w państwie. Należy nad tym ubolewać, że na tym świecie nie zostali ukarani za tę straszną zbrodnię, której dokonali – podkreślił historyk. Nie wykluczył, że w sprawę zabójstwa ks. Popiełuszki mogły być również zaangażowane czynniki sowieckie. Przypomniał, że nadal nie są znane różne fakty związane z zabójstwem duchownego.
– Wiemy, że tej samej nocy, gdy porwano księdza, na miejsce porwania pojechał toruński milicjant z psem do tropienia. Pojawił się on tam, gdzie stał porzucony samochód kapelana. Pies, gdy powąchał siedzenia, a raczej było logiczne, że Popiełuszko siedział po prawej stronie kierowcy, chwytał trop. Szedł około stu metrów do skrzyżowania z drogą prowadzącą do kościoła w Górsku. Potem jeszcze trzydzieści metrów tą drogą i tracił trop. Zabieg powtarzano trzykrotnie i trzykrotnie pies zachowywał się tak samo – rekonstruował wydarzenia historyk. Jego zdaniem oznacza to, że księdza gdzieś prowadzono – do innego samochodu, a ślad po nim urywa się tam, gdzie został w tym aucie umieszczony. Proces ws. śmierci Popiełuszki i niskie kary (później jeszcze skracane) dla oficerów MSW uznał za jawny wyraz niesprawiedliwości.
– Prawdopodobnie było tak, że każdemu z milicjantów obiecano, że wyjdzie na wolność z więzienia po 3-4 latach. To wzmacnia tezę, że byli to ludzie, którzy odegrali rolę kozłów ofiarnych. Trudno powiedzieć, ale być może to nie oni zabili księdza, a jacyś inni funkcjonariusze. Nie oznacza to, że nie byli winni, gdyż brali udział w zbrodniczym spisku i porwaniu księdza. Być może samego aktu morderstwa i zakatowania księdza dokonał ktoś inny – wyjaśnił.
(pap)
Na zdjęciu: Uroczystości 33. rocznicy męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Sanktuarium Męczeństwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku
Fot. PAP/Tytus Żmijewski