Pytania o Morską Stocznię Remontową „Gryfia” w Szczecinie zdominowały poniedziałkowe (8 października) posiedzenie Zachodniopomorskiego Zespołu Parlamentarnego. Niepokój dotyczący przyszłego losu spółki, zwłaszcza jej zakładu w Świnoujściu, wyrazili przedstawiciele działających w nim związków zawodowych, a także prezydent tego miasta. Politycy PO skarżyli się na brak informacji.
– Co będzie z naszą stocznią? – pytała Aneta Stawicka, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Stoczni. – Dalej nie wiemy.
Związkowcy mówili, że od 2012 r. temat wraca, a w ciągu pięciu lat od konsolidacji remontówek świnoujskiej i szczecińskiej „Gryfia” miała siedmiu prezesów.
Obecny na spotkaniu Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia, był zainteresowany sytuacją zakładu działającego w tym mieście, czyli dawnej Morskiej Stoczni Remontowej. Jego zdaniem, decyzja sprzed paru lat (za czasów rządów PO i PSL) o połączeniu jej ze Szczecińską Stocznią Remontową „Gryfia” w Szczecinie nie była dobra. Jak ocenił, świnoujski zakład na tym stracił, a nowy twór – MSR „Gryfia” nie funkcjonuje dobrze.
– Przyczyn jest wiele, a pierwsza to połączenie – wbrew stanowisku załóg – stwierdził. – Dziś oczekiwałbym decyzji odwrotnej.
Marszałek województwa Olgierd Geblewicz wspomniał, że gdy zapadła decyzja o połączeniu stoczni, podzielał częściowo obawy załogi ze Świnoujścia.
Poseł PO Arkadiusz Marchewka przyznał, iż „Gryfia” od dawna przynosi straty, a jej kłopoty nie sięgają roku czy dwóch. Narzekał przy tym, że rząd nie informuje parlamentarzystów o sytuacji spółki. Inny poseł PO, Norbert Obrycki, dodał, że strona społeczna także nie otrzymuje odpowiedzi na swoje pisma.
Według posła Marchewki, z jawnych danych KRS wynika, że za 2016 rok „Gryfia” miała ponad 19 mln zł straty netto, a za 2017 – ponad 7 mln zł straty. Jest też podana informacja o wprowadzeniu przez zarząd spółki planu naprawczego na lata 2017-18.
– Ale nie wiemy, czy on jest czy go nie ma, bo związki zawodowe piszą o „braku jakiegokolwiek programu naprawczego” – podsumował.
W posiedzeniu uczestniczyło jeszcze troje posłów PO: przewodnicząca zespołu Magdalena Kochan, Sławomir Nitras i Bartosz Arłukowicz. Nie było parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości oraz Nowoczesnej.
Poseł PiS Krzysztof Zaremba, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wyjaśnił, że zatrzymały go inne obowiązki. Poza tym, jego zdaniem, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk nie skąpi informacji, więc takie spotkanie to tylko „bicie piany”.
– To rozmowa z tymi, którzy niszczyli przemysł stoczniowy, a teraz wykazują o niego fałszywą troskę – dodał.
Zaznaczył, że sytuacja „Gryfii” jest stabilna, choć nie różowa.
– Po dwóch latach wdrażania programu naprawczego stocznia wychodzi na prostą – powiedział. – Rozwiązaliśmy problem z terenami, które zabrano „Gryfii”, m.in. wróciło nabrzeże Kaszubskie. Ludzie pracują, zarabiają. Dziwię się, że politycy PO wypowiadają się na ten temat, bo za czasów ich rządów stocznia była tylko wypożyczalnią doków. Pamiętam, jak remontowano dwuletnie statki PŻM w firemeczkach stoczniowych, a „Gryfia” dostawała te najmniej opłacalne prace do wykonania i nie była w stanie powąchać ani złotówki z remontów maszynowni, wymiany instalacji czy systemów nawigacyjnych. Stocznia miała być doprowadzona do upadku.
(ek)
Fot. Dariusz GORAJSKI