Według Konfederacji Lewiatan rok 2015 może okazać się rokiem przejścia od tzw. rynku pracodawcy do rynku pracownika. To ci drudzy zaczną dyktować warunki, bo ci pierwsi będą odczuwać coraz większe trudności ze znalezieniem rąk do pracy.
- Ostatnie modyfikacje w prawie pracy ograniczą istotnie elastyczność zatrudnienia i podniosą jego koszty - komentuje Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan. - Liczyliśmy, że zmiany dotyczące umów na czas określony będą wprowadzone w taki sposób, że z jednej strony trochę usztywnią umowy okresowe, ale z drugiej uelastycznią te na czas nieokreślony. Niestety, rząd przyjął inny, naszym zdaniem, gorszy wariant.
Lewiatan przewiduje w tym roku wzrost zatrudnienia na poziomie co najmniej 1 proc. Najszybciej ma ono rosnąć w sektorach produkcji przemysłowej i budownictwa.
- Wyraźną skłonność do zwiększania zatrudnienia widać także w handlu detalicznym i hurtowym - dodaje Grzegorz Baczewski. - Umiarkowany optymizm dotyczy natomiast sektora transport, logistyka i komunikacja, branży restauracyjnej i hotelarskiej, a także finansów, ubezpieczeń i nieruchomościach. Najgorzej wypadają: energetyka, gazownictwo, wodociągi oraz kopalnie i przemysł wydobywczy. Przy spodziewanym wzroście zatrudnienia mielibyśmy szansę na zamknięcie 2016 r. ze wskaźnikiem bezrobocia rejestrowanego na poziomie ok. 9 proc., ale okresowo w ciągu roku stopa bezrobocia spadnie nawet poniżej 8 proc.
W branżach, które będą się wciąż rozwijać i utrzymają politykę zwiększania zatrudnienia, mogą być odczuwane trudności ze znalezieniem kompetentnych osób do pracy. W takiej sytuacji naturalne jest zwrócenie się pracodawców do poszukiwania kandydatów do pracy za granicą lub wśród imigrantów. Rok 2016 może być rekordowy pod tym względem.
- Wydaje się jednak, że podstawowym kierunkiem poszukiwań dla polskich pracodawców będą raczej imigranci z Ukrainy i Białorusi, a nie Syrii czy Iraku - uważa Grzegorz Baczewski. (jps)
Fot. Mirosław Winconek (arch.)