Stocznia Remontowa Shipbuilding z Gdańska zbuduje dwie wielozadaniowe jednostki pływające dla administracji morskiej – szczecińskiej i gdyńskiej. Pod koniec ub. roku rozstrzygnięto przetarg ogłoszony przez Urząd Morski w Szczecinie. W poniedziałek (5 marca) podpisano umowę z jego zwycięzcą.
Remontowa Shipbuilding z Gdańska ma zbudować statki za 213 mln 650 tys. zł. Będą m.in. kruszyć lód, ale też obsługiwać pławy morskie, wykonywać pomiary hydrograficzne, pełnić funkcje ratownicze i holownicze czy usuwać rozlewy olejowe. Powinny zostać zbudowane do 30 czerwca 2020 r. Przedsięwzięcie ma zapewnione dofinansowanie unijne (w 85 proc.), z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
– Wartość kontraktu stanowi o tym, że ten projekt jest drugim co do wielkości – po projekcie pogłębienia toru wodnego – realizowanym w obecnych i najbliższych latach przez Urząd Morski w Szczecinie – podkreślił dyrektor UMS Wojciech Zdanowicz. – Dzięki temu, że budowa będzie realizowana przez polską stocznię, wpisuje się jak najbardziej w rozwój polskiego przemysłu stoczniowego. I w tym administracja morska również ma swój udział. Urzędy morskie otrzymają nowoczesne jednostki, które zastąpią dość wysłużone, oczywiście sprawne, ale już ponad 35-letnie.
Chodzi o stacjonujący w Świnoujściu stawiacz pław „Planeta” oraz gdyńską jednostkę „Zodiak”.
– Zadanie realizowane jest w formule „projektuj i zbuduj”, więc na razie mamy ogólną koncepcję, która teraz będzie zamieniana w projekt, a następnie w budowę statku – dodał dyrektor.
Dziękował zespołowi, który w urzędach morskich w Szczecinie i Gdyni pracuje przy tym przedsięwzięciu.
– Będzie to polska myśl techniczna, zrealizowana w polskiej stoczni dla polskiego armatora, wiele osprzętu, wiele urządzeń będzie realizowanych też przez polskich podwykonawców, więc myślę, że to wspaniale, że możemy taki cały łańcuch umiejętności i potencjały naszego przemysłu wykorzystać tutaj w kraju – mówił Piotr Dowżenko, prezes Remontowej Shipbuilding.
Jak dodał Dariusz Jaguszewski z zarządu spółki, statki będą miały wysoki poziom automatyzacji. Do ich obsługi wystarczy sześcioosobowa załoga. (ek)
Fot. Ryszard Pakieser