Jak już informowaliśmy, szczeciński żeglarz Kacper Zimiński z SEJK Pogoń ma już zapewnione miejsce w olimpijskiej reprezentacji Polski na przyszłoroczne igrzyska w Brazylii. Pochodzi ze stosunkowo niewielkiej miejscowości w sąsiednim województwie kujawsko-pomorskim - Sępólna Krajeńskiego i znajdującego się tam jeziora. Właśnie to jezioro odegrało jak dotąd ogromną rolę w jego życiu. W wieku 6 lat trochę za sprawą nieco starszego brata trafił do klubu MLKS Krajna i tak rozpoczęła się jego żeglarska kariera. Pływał pod kierunkiem trenera Tomasza Marciniaka jako załogant na „Cadecie”, a po 2-3 latach trafił pod opiekę Mirosława Laskowskiego do pobliskiego, sławnego z działalności regatowej klubu w Chojnicach. Klub ten należy do najstarszych w Polsce, a jego reprezentanci jeszcze przed wojną uczestniczyli w olimpiadzie.
W Chojnicach młodego żeglarza przesadzono do „Optimista” i tak zaczęła się jego błyskawiczna kariera żeglarska. Wkrótce pojechał na mistrzostwa do włoskiej miejscowości nad jeziorem Garda, gdzie aż nie chce się wierzyć, był najlepszy wśród ok. 800 rówieśników. Te regaty należą do największych na świecie. Później dwukrotnie wygrywał w holenderskim Workum i w 2004 r. zdobył w dalekim Ekwadorze szóste miejsce w klasyfikacji indywidualnej mistrzostw świata, a nasza drużyna, której był kapitanem była najlepsza. W drużynie startował wówczas inny szczeciński zawodnik - Michał Gryglewski.
Po powrocie z tych mistrzostw urósł na tyle, że przesadzono go na dużo większy i trudniejszy jacht olimpijskiej klasy „470”. Startują na nim dwie osoby: sternik i załogant, który z pomocą trapezu (stalowej linki) wisi na nim i w zależności od siły wiatru balastuje, czyli wychyla się bardziej lub mniej za burtę łodzi. Kacper na tej łodzi był sternikiem, a Patryk Piasecki - załogantem. Kilkakrotnie na tej łodzi zdobywali mistrzostwo Polski i w 2008 r. uczestniczyli w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Zajęli tam 19 miejsce.
Po powrocie znów była przesiadka i tym razem Kacper usiadł za sterem „Lasera”. Była to i jest, jak sam mówi jednoosobowa bardzo wymagająca łódka. Zawodnik obok słusznego wzrostu musi ważyć minimum 80 kg, aby odpowiednio wybalastował łódź. Nie jest to wprawdzie duża konstrukcja, a na dodatek wyjątkowo uproszczona, ale przy silniejszym wietrze pływa się w ślizgu. Wymaga też dużej odporności fizycznej, nie wspominając misternej taktyki przy rozgrywaniu wyścigu.
Już w 2012 r., po stosunkowo krótkim przygotowaniu na „Laserze” pojechał na olimpiadę do Londynu, gdzie zajął 17 miejsce. W międzyczasie były dwa tytuły mistrza Polski i raz wicemistrza. Obecnie, jak już wspomnieliśmy, zdobył kwalifikacje na Igrzyska Olimpijskie w przyszłym roku w Brazylii. Pierwsze regaty kwalifikacyjne rozegrano w Kanadzie, był tam najlepszy z Polaków i zajął ósme miejsce. Dramatycznie przebiegała druga eliminacja w Danii w Aarchus. W połowie regat dostał anginy i grypy żołądkowej, ale startował dalej i był znów najlepszy z Polaków, a w klasyfikacji ogólnej był siódmy. W tym roku będzie jeszcze trzecia eliminacja na Majorce, ale nasz żeglarz nie musi w niej startować. Mimo to będzie uczestniczył w tych zawodach, traktując je jak trening i test.
Kacper nie tylko jest doskonałym żeglarzem. Zdobył licencjat w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Wałczu na Wydziale Kultury Fizycznej i aktualnie broni końcowej pracy. Chce również rozpocząć naukę na Wydziale Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego. Barw szczecińskiego klubu SEJK Pogoń broni od 2009/10 roku, a jego klubowym trenerem jest Robert Siluk. Finansowo pomaga mu m.in. Urząd Miasta w Szczecinie fundując stypendium.
Trzymamy kciuki za pomyślne tegoroczne starty i przyszłoroczny udział w londyńskiej olimpiadzie.
Andrzej Gedymin