„Gdy ci kot przebiegnie drogę, nie myśl że to pech...” – ale na wszelki wypadek przeżegnaj się, albo spluń za siebie przez lewe ramię. Tak postępuje wielu z nas, a przesądy i zwyczaje nie mające większego racjonalnego uzasadnienia są szczególnie popularne i kultywowane wśród ludzi morza – żeglarzy, marynarzy i rybaków. Ma to jednak wytłumaczenie w wielowiekowej tradycji tego zawodu, kiedy każde wyruszenie z portu na dalekie, nieznane i niezgłębione morza i oceany – jak w czasach Kolumba, wiązało się z wieloma zagrożeniami, niewytłumaczalnymi zjawiskami i spotkaniami z niezwykłymi istotami, czasem też zagrażającymi życiu majtków, jak z syrenami, krakenami, wężami i innymi potworami morskimi. Za spadające wtedy na okręt i załogę różne nieszczęścia obwiniano wtedy np. bogu ducha winnego pechowego załoganta – „Jonasza”, którego mogła za to spotkać nie tylko kpina czy chłosta, ale nawet wyrzucenie za burtę. Do dzisiaj wielu kapitanów unika wychodzenia w morze w piątek albo w poniedziałek, a po rozpoczęciu kolejnego rejsu na wszelki wypadek składają daninę Neptunowi, rzucając za rufę kilka monet lub wylewając za burtę szklaneczkę rumu, po wzniesieniu toastu za powodzenie wyprawy…
Takie i inne przesądy morskie doczekały się wielu opowieści, relacji, książek i rozpraw naukowych, a ostatnio były też tematem kolejnej już 17. Biesiady Marynistycznej, które od lat organizuje Szkolne Koło Edukacji Morskiej, przy ZCEMiP (byłym ZSBO). Sesja odbyła się w siedzibie szkoły, na Hożej, w czwartek 26 stycznia 2017 r. Wstęp do dyskusji nt. przesądów morskich przygotowali uczniowie, a barwnie i ciekawie komentowali je zaproszeni goście – znana szczecińska przewodnik i popularyzator tradycji morskich Ludmiła Kopycińska, kapitan-senior kpt.ż.w. Wiktor Czapp, żeglarz, szantymen i kapitan wielkich żaglowców Andrzej Mendygrał oraz wieloletni koordynator Szczecińskiego Programu Edukacji Morskiej Wiesław Seidler.
Teraz przed uczniami szkoły praktyki morskie, m.in. na „Darze Młodzieży” lub rejsy w ramach Programu Edukacji Morskiej, czy w reprezentacji Szczecina na trasie tegorocznych wielkich regat TTSR, czyli „tolszipów”. Wtedy z niektórymi zwyczajami i przesądami marynarskimi zetkną się sami, na pokładach jachtów i żaglowców, na których nie wolno np. tupać i gwizdać, a korzystne wiatry zapewni podrapanie pięty masztu przez jedną z załogantek – najlepiej przez dziewicę…
Tekst i fot. Wiesław Seidler