Stanisław Wądołowski, w Sierpniu członek prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Szczecinie, negocjator i sygnatariusz porozumienia:
- Jeżeli mam być szczery, to momentu podpisania porozumienia między MKS a komisją rządową nie wspominam najlepiej. Moje dobre samopoczucie upadło, gdy się dowiedziałem w ostatniej chwili, że Gdańsk nie podpisuje swojego porozumienia, bo władze nie zgodziły się na uwolnienie więźniów politycznych; my takiego postulatu nie mieliśmy. Uzgodnione w czasie mojego pobytu w Gdańsku dwa postulaty, bez których nie wolno było podpisać porozumienia zostały spełnione, tj. bezpieczeństwo strajkujących i wolne związki zawodowe. Ale ja dobrze znałem władze i wiedziałem, do czego są zdolne: że wszelkie nieporozumienia między strajkującymi potrafią wykorzystać przeciw nam.
Jest godzina 8, na świetlicy są już nasi delegaci, 700–800 osób, wielu ubranych odświętnie. Punktualnie na salę wchodzą Kazimierz Barcikowski, Andrzej Żabiński wraz z pozostałymi członkami Komisji, z którymi prowadziliśmy negocjacje. Wraz z nimi wchodzą władze wojewódzkie: partyjne i administracyjne, towarzyszy im dyrektor Stoczni Stanisław Ozimek. Zabiera głos Marian Jurczyk a następnie Barcikowski. Wszystko to odbywa się w poważnym nastroju oczekiwania. Wreszcie następuje kulminacyjny moment podpisania porozumienia. Na sali burza oklasków, owacje, pełny aplauz. Widzę, jak na sali delegaci, koleżanki i koledzy się ściskają, nawzajem sobie gratulują, u niektórych widzę nawet łzy w oczach, odreagowują ostatnie niepewne dni. A ja ciągle myślę co z Gdańskiem.
Wszyscy opuszczają stocznię, zostaje nas kilkanaście osób. Adam Wiśniowiecki wraz ze swoją ekipą przekazuje stocznię dyrektorowi, od teraz bezpieczeństwo będzie należało znowu do niego. Inni również przekazują swoje obowiązki. Sprawdzam, co jeszcze nie tak, przy stole stoi urna, która służyła jako skarbonka na budowę naszego Związku. Wydaje się mi, że wszystko w należytym porządku, wychodzimy jako ostatni z Jurczykiem, Plaugo i Wiszniewskim. Żegna nas Ozimek.
Wracam do domu około godz. 15, natychmiast próbuję dzwonić do Gdańska, telefon nadal jest wyłączony, powtarzam czynność kilkakrotnie - na nic. Wpadam na pomysł, powołuję się na premiera Barcikowskiego, że to on zagwarantował mi połączenie, udaje się, za chwilę centrala łączy mnie z Komitetem Strajkowym w Gdańsku. Rozmawiam z Wojciechem Gruszeckim, a on mi mówi, żebym się nie martwił, że oni również zakończyli negocjacje i jutro uroczyście podpiszą porozumienie. Odetchnąłem, spadł mi kamień z serca.
Fot.: Stefan CIEŚLAK
(Z książki „Mój Sierpień ’80. Pomorze Zachodnie na drodze do wolności", zbiór wspomnień pod redakcją Magdaleny Dźwigał, Artura Kubaja i Michała Siedziako, która się ukaże nakładem wyd. IPN, Szczecin 2015)