Czwartek, 21 listopada 2024 r. 
REKLAMA

5 lipca 1945 rok – urodziny miasta. Szczecina rok pierwszy [GALERIA]

Data publikacji: 2022-07-01 13:16
Ostatnia aktualizacja: 2022-08-30 17:27
Na zdjęciu zbombardowany most Kłodny ze zrujnowanym starym miastem w tle. Fot. archiwum  

Pierwsi Polacy przyjechali do miasta zrujnowanego. Jego los sprowokowali wiele lat wcześniej sami Niemcy. Produkowali bowiem w Szczecinie wiele wyrobów na rzecz machiny wojennej III Rzeszy, więc alianci mieli Stettin na celowniku.

W Załomiu działała fabryka silników lotniczych, w rejonie Polic fabryka benzyny syntetycznej. Na rzecz armii przestawiono również produkcję Stoewera oraz kilkuset innych firm i zakładów Szczecina. Uwadze aliantów nie uszedł z pozoru bezpieczny, bo położony w głębi lądu, port morski, a także liczne stocznie. Rozbudowę stoczni Vulcan rozpoczęto tuż przed wybuchem wojny. „Znaczne inwestycje poczyniono również na wyspie Górnej Okrętowej, gdzie zlokalizowano kilka zakładów zbrojeniowych. Była tam prawdopodobnie stocznia montująca okręty podwodne, a według innych źródeł ścigacze” – czytamy w archiwalnej monografii na 50-lecie Stoczni Szczecińskiej. Nic więc dziwnego, że alianci zdecydowali o dywanowych nalotach, w efekcie których Szczecin znalazł się w dwudziestce najbardziej zrujnowanych miast ówczesnych Niemiec.

Stan miasta był tragiczny

W poufnym sprawozdaniu Prezydium Miejskiej Rady Narodowej pt. „Szczecin w liczbach” z 1962 roku czytamy: „Druga wojna światowa nie oszczędziła Szczecina. W nocy z 19 na 20 kwietnia 1943 r. na miasto zostały zrzucone pierwsze bomby. W wyniku nalotów alianckich i bezpośrednich działań wojennych legła w gruzach dzielnica staromiejska z centrum handlowym i dzielnice robotnicze o zwartej zabudowie. Zniszczeniu uległy wszystkie bez wyjątku zakłady przemysłowe, 54 mosty i wiadukty drogowe, zamek książąt pomorskich, teatr, kina, szkoły i domy handlowe”.

Raport z pieczątką Urzędu Statystycznego w Szczecinie został przygotowany na maszynie do pisania. Dowiadujemy się z niego, że w porcie zostały zniszczone wszystkie urządzenia przeładunkowe, wysadzono mosty, zastano zamulone kanały i zerwane oznakowania. Ponadto zniszczeniu uległy chłodnie, silosy i magazyny, a wraki zatopionych statków uniemożliwiały ruch w porcie.

Poważnie uszkodzona została sieć i urządzenia kolejowe. Straty w siłowniach wynosiły 80 proc., gazowniach 40 proc., zakładach oczyszczania ścieków  i przepompowniach 30 proc.

„Miasto było bez energii elektrycznej, wody i gazu, uszkodzona została kanalizacja i inne urządzenia komunalne, pozbawione bezpieczeństwa przeciwpożarowego” – napisano w opracowaniu.

Dodatkowe trudności w uruchomieniu zakładów miejskich stwarzało wywiezienie lub zniszczenie sprzętu i maszyn zakładów użyteczności publicznej.

Pionierzy, którzy przybywali do Szczecina musieli gdzieś mieszkać. Tymczasem „ogromne spustoszenie nastąpiło w budownictwie mieszkaniowym. Tylko 30 proc. budynków mieszkalnych zostało nieuszkodzonych względnie uszkodzonych nieznacznie (do 10 proc. zniszczeń). Natomiast 15 proc. budynków zostało zostało uszkodzonych do 50 proc., a aż 55 proc. budynków zniszczono w granicach od 50 do 100 proc.” – wyliczano w raporcie „Szczecin w liczbach” z 1962 roku.

W efekcie statystycy oszacowali zrujnowanie miasta łącznie na około 60-65 proc. „Zachodnia jego część uległa zniszczeniu w czasie walk o przyczółki mostowe. Jedynie zachodnia część śródmieścia oraz willowa część Pogodna wyszły obronną ręką i ocalały”. 

„Państwo polskie obejmowało więc puste, wyludnione miasto, buchające łuną pożarów, straszące ruinami, zgliszczami i szkieletami budowli” – podsumowano pesymistycznie.

Ale już w następnym akapicie czytamy: „Przywrócenie jedności Szczecinowi z jego naturalnym polskim zapleczem stworzyło przed miastem obiektywne warunki i wspaniałe perspektywy wszechstronnego i maksymalnego rozwoju”.

Jak Feniks z popiołów

Jednocześnie trwała geopolityczna przepychanka zwycięskich mocarstw w sprawie przynależności Szczecina.

28 kwietnia 1945 roku do Szczecina przyjechał inżynier Piotr Zaremba, jako przedstawiciel Rządu Tymczasowego, a następnie pierwszy prezydent miasta. Wkrótce jednak polska administracja musiała opuścić miasto, by… znów powrócić. Stalin podjął bowiem decyzję o przekazaniu Szczecina polskim władzom. Oficjalnie nastąpiło to 5 lipca 1945 r. Kilkanaście dni później przypieczętowano ją na konferencji w Poczdamie.

Kim byli nasi dziadkowie i rodzice, którzy przybyli do miasta nad Odrą? To m.in. kresowiacy. Pobrzmiewał więc w Szczecinie akcent lwowski, wileński. Inni z kolei przyjechali z Polski wschodniej i centralnej. Do grodu Gryfa zawitali też poszukiwacze nowego lepszego życia z sąsiedniej Wielkopolski. Przybysze posługiwali się regionalnymi odmianami języka polskiego, z wyrażeniami gwarowymi czy naleciałościami charakterystycznymi dla rodzinnych stron. Następne pokolenia mieszały w tym językowo-kulturowym tyglu i w efekcie nastąpiło ujednolicenie polszczyzny. Po latach okazało się, że współcześni szczecinianie, często potomkowie anegdotycznych Kargulów i Pawlaków posługują się mową najbardziej zbliżoną do oficjalnego języka literackiego, jak stwierdził prof. Jan Miodek, językoznawca i gramatyk, w jednym z wywiadów. Podobnie stało się w innych miastach ziem północnych i zachodnich, które po wojnie znalzły się w granicach Polski.

Szczecin był też w tamtych dniach węzłem migracyjnym, przez który do ojczyzny powracali rodacy z zachodniej części Europy. Zdecydowali się na to, mimo że Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów i taki powrót mógł się okazać ryzykowny.

„Pierwsi repatrianci z zachodu przybyli do Szczecina” – informował w połowie października 1945 roku „Kurier Szczeciński”. Transport z ludźmi przyjechał dzień wcześniej w ciężarówkach. Było to tysiąc osób z Niemiec. „Wśród przybyłej grupy emigrantów znajduje się 20 oficerów wywiezionych do niewoli po powstaniu z Warszawy”. Tego dnia przyjechały też kobiety, przeważnie robotnice przymusowe wywiezione do Rzeszy. Do połowy listopada powróciło z tego kierunku 100 tys. rodaków. W przeciwnym kierunku Szczecin i Pomorze Zachodnie opuszczali Niemcy.

Szczecin – mimo że okrutnie okaleczony – powoli wracał do życia. Pod koniec 1945 roku mieszkało w nim ok. 26 tys. osób. W następnym roku prawie 73 tys.

Pierwszy, pierwsza, pierwsze…

W maju 1945 roku działała już pierwsza poczta – przy ul. Pocztowej. W lipcu powołano Miejską Bibliotekę Publiczną, uruchomiono stację filtrów (wodociągów). Tego też miesiąca ruszyła pierwsza linia tramwajowa, z początku konna. Ale do końca 1945 roku na tory wyjechały 22 wyremontowane wagony. Otworzono pierwsze kino – przy ul. Swarożyca. W sierpniu Szczecin miał już pierwszy bank. W grudniu odbyło się pierwsze posiedzenie Tymczasowej Miejskiej Rady Narodowej.

Pierwsze chwile powojennego Szczecina

Rodziła się polska prasa i radio. W Boże Narodzenie 1945 roku mieszkańcy usłyszeli: „Halo! Tu mówi Szczecin!”. Przez przywiezioną z Gdańska radiostację przemówił m.in. prezydent Zaremba. Zakładano gazety: w lipcu – „Wiadomości Szczecińskie”, we wrześniu – „Pioniera Szczecińskiego”, i wreszcie w październiku – ukazał się „Kurier Szczeciński”, który wydawany jest do dziś.

W czasach, gdy internet i połączony z nim telefon nie funkcjonował nawet w sferze fantastyki, gazeta czy informacja na falach eteru stawała się wydarzeniem. Pierwsi polscy mieszkańcy mogli się dowiedzieć o otwarciu tuż przed świętami Bożego Narodzenia krytych basenów pływackich na placu Orła Białego, ale i – za pośrednictwem „Kuriera” – o wprowadzonej w wigilie alkoholowej restrykcji. Zabroniono bowiem sprzedaży i podawania wódki czy wina z wyjątkiem  „piwa niskoprocentowego”. Właścicieli miejsc sprzedaży alkoholu w razie przekroczenia tego zakazu postraszono 4-tygodniowym aresztem lub grzywną w kwocie 3000 zł.

Pora na naukę

W szkolnych ławkach zasiedli najmłodsi pionierzy, a także ci starsi, często analfabeci, dla których pojawiła się szansa na przyswojenie umiejętności czytania i pisania.

„W szkołach Szczecina uczy się półtora tysiąca młodzieży” – informował „Kurier” 12 listopada 1945 roku. Mając na uwadze, że system edukacji rodził się od podstaw, wyglądało to następująco: „Do Państwowego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego uczęszcza  456 uczniów, zaś Państwowego Gimnazjum Kupieckiego 96. W trzech szkołach powszechnych  pobiera już naukę 630 dzieci. Na kurs w zakresie szkoły powszechnej dla dorosłych uczęszcza 30 osób. Po za tym dzieci w wieku przedszkolnym korzystają z dwóch przedszkoli. W stadium organizacji znajduje się druga uczelnia zawodowa, mianowicie Liceum Mechaniczno-Techniczne”.

Pierwszą polską księgarnię otwarto przy pl. Hołdu Pruskiego 8. Prowadziła ja Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”. Na półkach czekały książki wydane przez tę oficynę oraz inne pozycje. „Kurier” informował: „Stopniowo księgarnia zaopatruje się w asortyment książek polskich i obcych, zakupując również książki z rąk prywatnych. Poza tym posiada na składzie: mapki Polski, godła państwowe, widokówki Szczecina, kalendarze terminowe itp.”.

W pierwszym roku – a właściwie półroczu – musiało to wystarczyć. Choć przed szczecinianami był ogrom pracy przy odbudowie, niektóre reprezentacyjne place ogołocone po nalotach z budynków musiały poczekać na zabudowę aż do XXI wieku.

(kl)

Pytania o Szczecin

LINKI

Facebook: www.facebook.com/PytaniaoSzczecin

strona internetowa: pytaniaoszczecin.szczecin.eu