Na cmentarzach na wyspie Uznam, po obu stronach granicy polsko-niemieckiej, w Świnoujściu i na wzgórzu Golm, w słoneczny marcowy weekend tradycyjnie odbyły się w tym roku uroczystości upamiętniające tysiące osób, które zginęły 12 marca 1945 r. w czasie alianckiego nalotu na niemieckie wówczas miasto Swinemünde.
12 marca 1945 r. w godzinach południowych miasto zeelektryzował alarm przeciwlotniczy. Oprócz mieszkańców przebywały tu dziesiątki tysięcy ludzi uciekających z Prus Wschodnich i Pomorza na zachód. Gdy Armia Czerwona odcięła drogi na Pomorzu, gdy niemiecki Kolberg (Kołobrzeg) został zdobyty, uciekinierom została jedyna droga: przez Swinemünde.
Miasto było przepełnione uchodźcami, pełne były też statki, które ledwo co zacumowały w porcie. Ludzie tłoczyli się w domach, szkołach i pod gołym niebem w parku Zdrojowym. Na promy kursujące przez Świnę czekały po jej wschodniej stronie kilometrowe kolejki zaprzęgów i pieszych chcących przedostać się na zachód, na wyspę Uznam.
W Swinemünde Niemcy zgromadzili znaczne siły wojska. Armia Czerwona, dysponująca głównie siłami lądowymi, spotkała się tu z silną obroną. Rychłe zdobycie miasta uniemożliwiało też specyficzne ukształtowanie terenu: morze, rzeki, wyspy. Sowieccy dowódcy poprosili zatem Amerykanów stacjonujących w Wielkiej Brytanii o zbombardowanie Swinemünde i portu wojennego.
W godzinach południowych, pod eskortą 441 myśliwców, nadleciało nad miasto 661 bombowców. W ciągu godziny zrzuciły 3217 bomb, ważących w sumie 1609 ton. Załogi samolotów mogły liczyć ponad 7000 osób. Świadkowie mówią, że miasto zmieniło się w płonące piekło.
Wilfrid Sander, wówczas 17-letni żołnierz, skierowany po nalocie do prac identyfikacyjnych w parku Zdrojowym, wspomina: „Podczas nalotu liczni uchodźcy, znajdujący się w parku, rzucili się na ziemię. (…). Wśród zabitych nie leżał ani jeden żołnierz, lecz kobiety, dzieci, starsi ludzie”.
Pani Elisabeth Gauer, znajdująca się w kolumnie uchodźców na prawobrzeżu, w dzisiejszej dzielnicy Warszów, relacjonuje: „Wszędzie leżeli zabici. Położono ich na brzegu ulicy i oznaczono kartkami, na których napisano miejsce pochodzenia. Tego widoku do dziś nie mogę zapomnieć. Miałam wtedy 11 lat”.
Świadkowie mówią o ciałach, które trudno było zidentyfikować. Żywi często musieli zostawiać swych bliskich, którzy zginęli, i uciekać dalej. Trauma nigdy ich nie opuściła.
W mieście znajdowali się również jeńcy wojenni i przymusowi robotnicy z Polski, Holandii, Francji. Polski robotnik przymusowy, Mieczysław Boniecki, wspominał: „Wszyscy rzuciliśmy się na ziemię. Szukaliśmy zagłębień, by się schronić. (…) Miasto stało w płomieniach. (…) Na ulicach leżały walizki, worki, zniszczone wozy konne, a pomiędzy nimi zwłoki ludzi i zwierząt. (…) Późnym wieczorem podstawiono auta i kilka wozów konnych, na które ładowaliśmy ciała zabitych. Jechaliśmy z tym »ładunkiem« przez mostek nad kanałem torfowym na Golm”.
Pochówki na cmentarzu wojennym na wzgórzu Golm odbywały się jeszcze długo po nalocie. Wśród zabitych żołnierzy różnych formacji spoczęli tu w większości cywile, często chowani bezimiennie w masowych grobach. Kilku tysięcy ciał nie dało się zidentyfikować. Wielu ludzi pochowano dziko na cmentarzach w całym Swinemünde i wzdłuż brzegów wyspy Uznam, aż po Greifswald.
Pamięcią o tamtym dramacie opiekuje się dziś Niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi i prowadzony przez tę organizację Ośrodek Edukacji i Spotkań Młodzieży Golm, położony w malowniczej wiosce rybackiej Kamminke, o krok od Świnoujścia.
Tradycyjnie, bo już od początku lat 90., organizowane są co roku uroczystości upamiętniające ofiary nalotu; w Świnoujściu odbywają się w przeddzień rocznicy, 11 marca, a na Cmentarzu Wojennym – Miejscu Pamięci Golm w Kamminke – 12 marca o godz. 14. Uczestniczą w nich Polacy i Niemcy. Cmentarz znajduje się zaledwie 400 metrów od granicy.
Niegdyś wzgórze Golm było częścią kurortu. Od rodzimego miasta oddzieliła je powojenna granica. Zanim powstała nekropolia, licznych gości ściągał tu punkt widokowy na miasto i Zalew Szczeciński oraz znana restauracja. Również dziś na Golm wędrują turyści i okoliczni mieszkańcy, często słychać język polski i niemiecki. Otoczenie tego zacisznego miejsca jest barwnie majestatyczne. Cmentarz wojenny skłania do zadumy…
Uroczystości pamięci mają charakter ekumeniczny i prowadzone są po polsku i niemiecku. Myśl przewodnią wygłaszają księża i pastorzy z Polski i z Niemiec. W tym roku poproszony został o to ksiądz Bogusław Gurgul z parafii Chrystusa Króla w Świnoujściu. Mówił: „Słysząc słowo wojna i mając świadomość jej skutków, pytamy: dlaczego? Dlaczego człowiek człowiekowi jest w stanie zgotować taki tragiczny los? Gdzie naprawdę leży źródło tych dramatów, o których i dziś słyszymy, które i we współczesnej, cywilizowanej Europie mają miejsce?”.
Duchownych z Niemiec reprezentował ksiądz Olaf Polossek z katolickiej parafii Stella Maris w Heringsdorfie. Mówił: „Cierpienia i ofiary bomb, które dziś wspominamy, są następstwem brutalnej i bezwzględnej wojny, która przyszła z Niemiec. (…) Dziś znowu słyszymy o zbrojeniach i dolewaniu oliwy do ognia przez tych, którzy stawiają własne interesy ponad wspólne, demonstrują swoją wyższość i siłę”.
Przed głównymi uroczystościami uruchomiono na cmentarzu wojennym Golm pierwszą w Niemczech bezpłatną aplikację umożliwiającą dokładne zwiedzanie cmentarza. Było to możliwe dzięki finansowemu wsparciu Krajowej Centrali Edukacji Politycznej Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Aplikacja została przygotowana w trzech językach. Umożliwia także dostęp do dokumentów, zdjęć i relacji świadków. Przypomnijmy, że przed rokiem, również dzięki Krajowej Centrali Edukacji Politycznej M-VP, otwarto w pawilonie informacyjnym Ośrodka Edukacji i Spotkań Młodzieży Golm polsko-niemiecką wystawę stałą „Twarze 12 marca 1945”. Informuje ona o nalotach bombowych w czasie drugiej wojny światowej i ludziach związanych w różny sposób z nalotem na Swinemünde.
W uruchomieniu aplikacji wzięli udział świadkowie nalotu, sąsiedzi z obu stron granicy, parlamentarny sekretarz Pomorza Przedniego Patrick Dahlemann i wiceprezydent Świnoujścia Paweł Sujka. Patrick Dahlemann mówił m.in.: „W tych uroczystościach chodzi głównie o lekcję, uniwersalne przypomnienie tragicznych momentów z przeszłości, o zadumę nad teraźniejszością i przyszłością. Lekcja z dni marcowych 1945 r. w Swinemünde oznacza dla nas, Niemców, konieczność dbania o dobre sąsiedztwo i przyjazną współpracę przez granice. Od wielu lat staramy się ją budować z naszymi polskimi regionami partnerskimi, Pomorskim i Zachodniopomorskim”.
W Niemczech za opiekę nad pamięcią o poległych podczas obu wojen światowych XX wieku, nad cmentarzami wojennymi, za wspieranie i informowanie rodzin odpowiedzialny jest działający już od 1919 r. Niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi. Mimo że od końca drugiej wojny światowej minęło już tyle lat, organizacja ta wciąż zajmuje się pracami ekshumacyjnymi. Prowadzi też szeroko zakrojone działania dokumentacyjne i edukacyjne nad wojną i pokojem, ściśle współpracuje z podobnymi organizacjami w Polsce i innych krajach, organizuje spotkania przy cmentarzach wojennych i miejscach pamięci w Europie, a w czasie wakacji – międzynarodowe kolonie edukacyjne w różnych państwach. Kieruje się mottem: „Praca dla pokoju – pojednanie ponad grobami wojennymi”.
W 2005 r. związek wybudował trzecią swoją placówkę edukacyjną, jedyną w Niemczech, właśnie w Kamminke, w bliskim sąsiedztwie polskiego Świnoujścia, przy największym cmentarzu Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Ośrodek, w którym pracuje polsko-niemiecki zespół, ciągle się rozbudowuje. Główny nacisk w swej pracy kładzie na spotkania i edukację młodzieży i dorosłych z Polski i z Niemiec. 12 marca otwarto w nim bibliotekę gromadzącą popularnonaukowe książki o tematyce wojennej i stosunkach polsko-niemieckich.
Gośćmi ośrodka są przeważnie młodzi Polacy i Niemcy korzystający z pięciodniowej oferty programowej.
Mariusz SIEMIĄTKOWSKI
Ośrodek Edukacji i Spotkań Młodzieży Golm w Kamminke (www.jbs-golm.de/pl)