Już tylko dwa dni dzielą nas od wyłonienia zwycięzców sportowego Plebiscytu 75-lecia „Kuriera Szczecińskiego”, którego wyniki przedstawimy w sylwestrowym wydaniu „Kuriera Szczecińskiego”. Właśnie taki konkurs postanowiliśmy przeprowadzić w tym trudnym, kończącym się pandemicznym roku, zamiast tradycyjnego 67. już Plebiscytu Sportowego na 10 najlepszych zawodników i 3 trenerów województwa zachodniopomorskiego.
Kończący się rok 2020 bardzo różni się od poprzednich i śmiało można stwierdzić, że jest dramatyczny. Także w sporcie. W niektórych dyscyplinach rywalizacja toczy się prawie normalnie, w innych w bardzo ograniczonym zakresie, nieraz szczątkowym lub prawie żadnym… Trudno więc urządzać tradycyjny, tym razem już 67. Plebiscyt Sportowy, bo nie wszyscy mieliby równe szanse, gdyż bardzo wiele imprez odwołano. Dodajmy, że nasz plebiscyt odbywa się od roku 1954 i jest jednym z najstarszych oraz najbardziej prestiżowych w naszym kraju, więc miejmy nadzieję, że w 2021 roku przeprowadzimy kolejną edycję już normalnie.
W obecnej trudnej sytuacji, a także z powodu jubileuszu naszej redakcji, postanowiliśmy zorganizować Plebiscyt 75-lecia „Kuriera Szczecińskiego” podsumowując wszystkie punkty zdobyte przez sportowców i szkoleniowców przez dotychczasowe 66 edycji naszej zabawy i na tej podstawie wyłonimy 10 najlepszych zawodników i 3 trenerów 75-lecia!
Wśród kandydatów do dziesiątki tegorocznego plebiscytu 75-lecia są byli piłkarze szczecińskiej Pogoni i srebrni medaliści olimpijscy 71-letni Henryk Wawrowski (Montreal 1976) i 51-letni Dariusz Adamczuk (Barcelona 1992), którzy przed rokiem obchodzili właśnie swoje jubileusze, a okrągłe urodziny postanowili świętować wspólnie podczas turnieju piłkarskiego oldbojów, który odbył się na trawiastym boisku za koroną stadionu, gdzie obecnie trwa budowa i powstaje nowoczesny kompleks sportowy. Przypomnijmy, że w jubileuszowym turnieju startowało 6 drużyn i zwyciężył Team Henryka Wawrowskiego, a Team Dariusza Adamczuka wywalczył brązowy medal.
Henryk Wawrowski obrońca reprezentacji Polski, srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Montrealu, były piłkarz m. in. Pogoni Szczecin, a także jej długoletni kapitan i wychowanek szczecińskiej Arkonii, do dziesiątki najlepszych sportowców „Kuriera" wybierany był aż pięciokrotnie i jest nieco starszy od przyjaciela z boiska, więc to jego postanowiliśmy zapytać, jak przeważnie wita Nowy Rok.
- Sylwestrów spędziłem już bardzo wiele, ale wszystkie z reguły są podobne, bo Nowy Rok witam zazwyczaj w domu z rodziną - powiedział nam H. Wawrowski. - Wyjątek był natomiast na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy przebywałem w Grecji, występując w Iraklisie Saloniki. Tam jest tradycja, że w tą wyjątkową noc trzeba bawić się wspólnie, więc zaprosili nas, czyli mnie z żoną, córką i synem, do siebie sąsiedzi. O północy były życzenia, ale na dwór nie wychodziliśmy, jak to się dzieje w Polsce. Jedynie dzieci trochę postrzelały przed domem, ale nie zwróciłem uwagi, by były jakieś fajerwerki, jak to się dzieje ostatnio. To były zresztą inne lata i wtedy w naszym kraju też nie było rakiet czy rac, lecz jedynie kapiszony i korki. ©℗ (mij)
Na zdjęciu:
Henryk Wawrowski (z pucharem) w towarzystwie Zenona Kasztelana, przyjaciela z Pogoni.
Fot. Ryszard PAKIESER