– Można tak powiedzieć, choć poważniejszych prac jeszcze nie prowadzimy, ale letniej kanikuły tak naprawdę nigdy nie mamy. Panująca epidemia też nie mogła nas zatrzymać. Przy hodowli ryb nie można pracować zdalnie. Wodę w stawach i ryby, aby były efekty, trzeba doglądać cały rok. Potężne upały, jakie ostatnio odczuwaliśmy na Pomorzu Zachodnim, dały powód do obaw, ale na szczęście obyło się bez większych strat. Ryby wytrzymały. Było jednak chwilami bardzo ciężko. Trzeba było zastosować odpowiednie ilości wapna, aby ratować ryby i przetrzymać je do nadchodzącej jesieni. Ostatnie deszcze bardzo pomogły, bo natleniły wodę. Za kilka dni trzeba będzie rozpocząć pierwsze przygotowania do wrześniowych odłowów. Trzeba przejrzeć dokładnie stan odłówek czy mnichów, aby w chwili, kiedy zaczniemy spuszczać wodę i odławiać ryby, wszystko było zapięte na ostatni guzik. Szykujemy się więc do naszych żniw. Te rozpoczną się pod koniec miesiąca albo na przełomie września i października. Jakie ryby na początek? W pierwszej kolejności będą odławiane jesienne narybki linów i jazi. Będziemy je na bieżąco wywozić do większości wód, gdzie gospodaruje nasz okręg. Chwilę później to samo czeka karpie i właściwie wszystkie pozostałe ryby reofilne. Cały czas rozmawiamy o stawach, ale przecież mamy jeszcze w ośrodku wylęgarnię. Tam prace rozpoczną się później. Słoje Weisa i aparaty kalifornijskie są oczywiście puste. Mam tylko nadzieję, że do pobrań pierwszej ikry będziemy gotowi, bo rzeczka Wiśniówka nam wyschła. Oby jesień przyniosła więcej opadów.
esox