Nie dość, że zima (jeszcze bez koronawirusa) była tak ciepła, że o podlodowym wędkowaniu mogliśmy zapomnieć, to dalsze plany mocno pokrzyżował nam COVID-19. Pierwsze obostrzenia powodowały, że nawet pójście samemu z wędką nad wodę groziło mandatem, to jeszcze zakazano organizację wszelkiego typu wędkarskich zmagań.
Myślę, że nie tylko mnie jest żal tych przygotowań i późniejszych emocji już podczas zawodów. W szranki stawali najmłodsi, kobiety i mężczyźni. Pod czujnym okiem ekip sędziowskich walczyliśmy na poziomach kół, okręgu i zmagań ogólnopolskich. Żal mi tej atmosfery. Krzysztofowi Syndrewiczowi, zastępcy prezesa naszego Okręgu PZW w Szczecinie również.
– Jest, owszem, rozporządzenie wędkarskiej centrali, oparte oczywiście o Ustawę z 29 maja tego roku zezwalające na organizowanie wędkarskich zawodów sportowych. Jest jednak też wielkie ALE! Zarząd Krajowy PZW wycofał się całkowicie z organizacji zawodów na poziomie ogólnopolskim. Jak na razie – powiedział mi Sindrewicz – w okręgu też wstrzymaliśmy się z organizacją dużych zawodów. I tak przecież nawet zwycięzcy cykli Grand Prix czy rangi Mistrzostw Polski nigdzie nie pojadą. Pozostanie im tylko puchar i satysfakcja. Oczywiście zawody w kołach, klubach, zatem w mniejszym gronie mogą się już odbywać. Pamiętajmy jednak o zachowaniu bezpiecznych odległości, maseczek i środków dezynfekujących. Zawody okręgowe mają szansę jeszcze w tym roku powrócić, ale wszystko będzie zależało od sytuacji epidemiologicznej – dodaje Sindrewicz, który (to chyba nie tajemnica, sam jest lekarzem). – Chcemy jednak zachowywać się odpowiedzialnie. Zawody – szczególnie spławikowe gromadzą nawet ponad 100 osób, zawodników, trenerów i sędziów. Nie chcemy ich narażać i nie jest to moja decyzja, ale całego Okręgowego Kapitanatu Sportowego. Poczekajmy. Może jesienią się uda.
esox