Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Pasztecik i… co dalej?

Data publikacji: 24 listopada 2015 r. 11:44
Ostatnia aktualizacja: 24 listopada 2015 r. 11:44

Jeśli Toruń to pierniki, jeśli Kraków to precle i maczanka, jeśli Poznań to rogale świętomarcińskie. Śląsk kojarzy się z kluskami, modra kapustą i roladami, czyli po naszemu zrazami. A Szczecin?

Wielokrotnie w „Kurierze” przeprowadzaliśmy sondę o tym, jakie jedzenie łączy się ze stolicą zachodniopomorskiego? Zwykle usłyszeć można trzy odpowiedzi. Szczecin to zatem paprykarz, który jednak produkowany w mieście już nie jest (zresztą czy pasta w puszce to rarytas?) i w nie wszystkich restauracjach można go dostać. Szczecin to również fast food, jakiego tylko w nielicznych zakątkach kraju można spróbować, czyli frytoburger, zatem nic innego jak biała buła z tłustymi frytkami i równie tłustym mięsem, polane bliżej niezidentyfikowanym sosem. I – co oczywiste – Szczecin to pasztecik.

Paszteciki można zjeść od czterdziestu sześciu lat. W październiku tego roku urząd marszałkowski ustanowił Dzień Pasztecika Szczecińskiego. Ten przysmak widnieje także na Liście Produktów Tradycyjnych. Najstarszy punkt znajduje się przy alei Wojska Polskiego, gdzie paszteciki wychodzą z tej samej radzieckiej maszyny co w latach 60. XX wieku. Wystrój lokalu nawiązuje do poprzedniego systemu i wszyscy czują się tam doskonale. Czy jednak pasztecik kojarzy się ze Szczecinem mieszkańcom innych województw?

W Toruniu i w Poznaniu doskonale zagospodarowano sukces tamtejszych smakołyków i może warto pójść tym tropem?
Na toruńskiej starówce mieści się Żywe Muzeum Piernika. W nieco ponad godzinę goście poznają recepturę na ciasto piernikowie. Przy tym pomagają prowadzącym wyrobić takie ciasto, wcześniej zaś przesiać mąkę, ubić w moździerzu niezbędne przyprawy korzenne. I co najważniejsze – każdy może zabrać swój piernik do domu, zrobiony w takim kształcie, w jakim chcemy. Pokazy prowadzone są nie tylko w języku polskim, ale i angielskim.

Z kolei przy poznańskim rynku znajdziemy Rogalowe Muzeum. Dowiemy się tutaj nie tylko jak wygląda proces wypiekania rogali, ale także sporo o historii Poznania, gwarze wielkopolskiej. Wszystko to okraszone jest ogromną dawką humoru. Uczestnicy aktywnie biorą udział w pracach rzemieślników, przy czym trójkąty na rogale wykrawane są przy pomocy… szabli. Taki pokaz trwa ponad godzinę, kończy się oczywiście degustacją słodkości, których najwięcej sprzedaje się oczywiście 11 listopada. W Poznaniu w ten dzień hucznie obchodzi się bowiem nie tylko Święto Niepodległości, ale i imieniny świętego Marcina. By móc cieszyć się prawdziwym rogalem z nadzieniem z białego maku i bakaliami należy go zakupić od cukiernika, który otrzymał specjalny certyfikat z izby rzemieślniczej. W tym roku taki certyfikatów rozdano sto jeden.

Nie od dziś wiadomo, że turysta przyjeżdżający do nieznanego sobie miasta nie tylko zwiedza najpiękniejsze miejsca, ale także smakuje. W wielu miastach „coś do zjedzenia" jest ich nieodłącznym elementem, skrawkiem historii i tę historię przybliża. W Szczecinie przynajmniej na razie takiego pomysłu nie ma. Być może także dlatego, że czterdziestosześcioletni pasztecik ustępuje jednak wiekiem rogalom czy piernikom? Szkoda jednak, aby Dzień Pasztecika kończył się wyłącznie na tym, że nasz pasztecik można w jedno październikowe popołudnie zjeść po niższej cenie. I to nie we wszystkich, a jedynie w wybranych punktach. Trzeba pomyśleć o dodatkowym „zagospodarowaniu", tak by rok po roku popularność pasztecików z mięsem, serem, pieczarkami rosła w innych regionach kraju.

Co równie ważne - wiele smakołyków znajdujących się na Liście Produktów Tradycyjnych nie jest kojarzonych ze Szczecinem nie tylko przez przyjezdnych, ale i przez samych mieszkańców. Choć są pyszne, to z wielu powodów nie są symbolami. Tak jak chociażby konfitura z owoców róży, konfitura z zielonych pomidorów. Tymczasem dobrze rozpropagowany pasztecik miałby szanse na zaistnienie w świadomości osób spoza zachodniopomorskiego. Że kaloryczny? A jakie to ma znacznie? Wszak po zjedzeniu rogala też trzeba spędzić przynajmniej godzinę w siłowni, by pozbyć się nadmiaru kalorii. ©℗

E. KOLANOWSKA

 Podpis pod foto

Paszteciki szczecińskie można zjeść od czterdziestu sześciu lat.

Wyimek

W październiku tego roku urząd marszałkowski ustanowił Dzień Pasztecika Szczecińskiego.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA